Dot.: Nie układa mi się w życiu
No ale z drugiej strony jak całe otoczenie już ma tego przysłowiowego męża i dziecko, to łatwo jest się poczuć nie tak. Pojawiają się pytania w stylu: bo czemu ja nie, skoro obiektywnie jestem ok? I też taki lęk, zwłaszcza w kwestii dzieci, rodziny, że mamy jako kobiety określony czas na to i że może być kiedyś za późno. I to nie musi być tak, że przemielasz samych alkoholików czy osoby z problemami, może być tak, że spotykasz jedną osobę na rok, z którą idziesz na randkę i też nie wychodzi. Albo w ogóle nie poznajesz nikogo ciekawego czy samych zajętych. I łatwo mówić, ale jest jakiś taki lęk, że się nie pozna i spędzi się życie samemu. Jasne, można akceptować samotność, czuć się w niej nawet dobrze, ale naturalną potrzebą większości jest jednak związek, rodzina. Ja akceptuję, że mogę zostać sama, ale to nie znaczy, że nie będzie mi nigdy przykro, gdy będę patrzeć na kolejne żeniące się koleżanki, czy te, które pozostają w udanych związkach od dziesięcioleci... I też wcale nie wchodziłam w związki z jakimiś patusami, przemocowcami, alkoholikami. Po prostu nie wyszło z jakiegoś powodu.
|