Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Taka sytuacja
Wątek: Taka sytuacja
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2023-08-28, 10:05   #1
AhZycie
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-08
Wiadomości: 7

Taka sytuacja


Witam,

Nigdy nie wywlekam takich spraw na forum publiczne ale już nie mogę wytrzymać. Potrzebuje, żeby ktoś spojrzał na moją sytuację chłodnym a może i cynicznym okiem. Sam nie mogę sobie tego poukładać do końca w głowie i nie wiem czy mogłem zrobić coś więcej, czy dałem się omamić a może nic z powyższych ?

Rok temu poznałem dziewczynę, byłem w górach z przyjacielem i drugiego dnia powiedział mi, że jakaś dziewczyna która z nim jechała autobusem chciała dołączyć i iść z nami na Orlą Perć. Wiecie nie sprawdzona osoba no ale dobra niech przychodzi. Spotkaliśmy się pod schroniskiem, ruszyliśmy i dała radę. Było tak sympatycznie, że zaproponowałem jej żeby za rok przyjechała to zrobimy porządne chodznie po górach i się zgodziła. Mówiła, że wyjeżdza pod koniec roku za granicę ale będzie miała urlop to przyjedzie. Wymieniliśmy się numerami i każdy poszedł w swoją stronę.

Tyle, że już nie pamiętam czy to z mojej inicjatywy czy jej zaczeliśmy ze sobą rozmawiać na komunikatorze, a po trzech może czterech tygodniach komunikacja wyglądała tak, że dzień w dzień szły ściany tekstu z obu stron. Rozmawialiśmy o wszystkim, całym życiu, różnych sytuacjach z przeszłości, o tym co lubimy czego nie no i wiecie nigdy się tak z żadną dobrze nie dogadywałem.

Jak tylko dowiedziałem się do jakiego to kraju ma zamiar wyjechać (a trochę się z tym czaiła), co było jej wielkim marzeniem to tego samego dnia zacząłem uczyć się danego języka, ażeby jakby co być już ten jeden krok do przodu w temacie. Nie chciałem jej proponować, żeby wracała do Polski bo wiem, że gdybyśmy byli razem w przyszłości robiłaby mi z tego powodu wyrzuty. Dlatego postanowiłem, że jak już to ja również przeprowadzę się do tamtego kraju.

Jak już pojechała do tamtego kraju, ciągle mi przysyłała zdjęcia, filmiki jak to tam jest pięknie. Czułem, że chce mnie tam ściągnąć, w końcu padła też propozycja z jej strony, czy bym nie przyjechał ją odwiedzić bo w miejscu w którym mieszka będzie w tamtym terminie "wolna chata". Zgodziłem się, jak mogłem inaczej. Kupiłem bilet wysłałem jej screena, że już wszystko załatwione, żeby nie było i czekałem na wyjazd. W między czasie cały czas wysyłaliśmy do siebie subtelne sygnały ale miłości sobie nie wyznawaliśmy przez komunikator. W mojej głowie chciałem to zrobić po przyjeździe a nie przez komunikator.

Wszystko wyglądało fajnie gdy 3 tygodnie przed moim wyjazdem, moja Mama trafiła do szpitala, zemdlała jak u niej byłem także dzwoniłem na pogotowie, a poźniej odwiedzałem w szpitalu. Była o krok od śmierci jak się później okazało, ale w tej sytuacji miałem spory problem. Jechać i zostawić rodziców na pastwę losu biorąc pod uwagę, że Mama zajmowała się jeszcze ojcem, który nie rusza się z łóżka a przy którym ja często pomagam, ale teraz wszystko to na mnie spadło ? Czy zostać i potencjalnie zaprzepaścić miłość życia.

Postanowiłem zostać. Wytłumaczyłem jej całą sytuację nagrywając wiadomość głosową, czułem, że sytuacja tego wymaga. Powysyłałem zdjęcia ze szpitala, żeby nie myślała, że wymiękłem czy coś. Wysłałem screeny biletu, którego nie wykorzystałem. Wszystko, żeby rozumiała, że chęć z mojej strony była ale się tak po prostu niefortunnie to ułożyło.

Druga sprawa, w terminie w którym miałem przyjechać jej z kolei się zawirowało. Musiała szukać nowej pracy i lokum, także nawet gdybym przyjechał nie byłby to najlepszy czas.

Później przysyłała mi zdjęcia, z pokoiku jaki znalazła, jacyś znajomi ją poratowali i przenocowali, udało się robotę, udało jej się ustabilizować sytuację. Chwilę później przysłałą zdjęcie już z nowego pokoju, znacznie lepiej urządzonego. Przysyłała zdjęcia również ze swoich wypraw ale widać było, że już nie sama się na nie wybiera.

Jakieś dwa tygodnie po tych wydarzeniach, kontakt stopniowo spowolnił. Czułem, że coś się zmieniło, już nie było codziennego odpisywania, nie czułem już tego zainteresowania. Ale były przebłyski także myślałem sobie, że zmaga się z nową sytuacją no nie będę nachalny dam jej oddychać. Ma jakichś znajomych z którymi spędza czas, dobrze jej życzyłem i miałem nadzieję, że jej się tam uda.

Toczyło się to tak do jej przyjazdu do Polski. Udało się w końcu wróciła i znów pojechaliśmy w góry. Zrobiliśmy prawie całe Tatry Wysokie, pogoda dopisała, było cudownie lepiej bym tego sobie nie mógł wymarzyć. Mój najepszy wypad w góry do tej pory. Ale nie wykonałem, żadnych ruchów, nic jej nie powiedziałem i nie próbowałem nic zainicjować, żeby nie zepsuć tego wyjazdu. Wiecie, była na mnie skazana na kilka dni, to nie uważałem, że byłoby to stosowne mówić jej o swoich uczuciach i planach na szczycie Rys czy co, chciałem to zrobić po przyjeździe do niej gdzie sygnalizowałem, że ten zamiar za miesiąc. Ograniczyliśmy się do subtelnych sygnałów. Ostatniego dnia chciała masaż stóp, ale jak na moje to zaproszenie do seksu, może się mylę? Wymigałem się myśląc, że zrobię to u niej po przyjeździe, teraz nie wiem czy dobrze zrobiłem czy tu jest błąd, który popełniłem.

Myślałem, że wszystko jest na właściwych torach, aż zacząłem dopytywać jak wygląda sytuacja z przyjazdem, czy będzie mieć czas itp. Jak tak ciągnąłem ją za język, w końcu powiedziała, że nie mieszka sama. Jak pociągnąłem dalej to okazało się, że ten kluczowy moment jak straciła lokum i musiała szukać pracy, to właśnie wtedy kogoś poznała, przenocował ją parę razy w salonie. A teraz mieszkają właśnie w tej jego kawalerce.

Widząc, że przyjazd do niej to już raczej mrzonka, zrzuciłem kamień z serca i powiedziałem na komunikatorze o moich uczuciach do niej, o tym co planowałem. A planowałem sporo, część rzeczy z mieszkania już sprzedałem, sytuację z chorym ojcem załatwiłem (trafił w dobre miejsce). Mieszkanie chciałem sprzedać i wyjechać. Wymyśliłem plan na "nas" gdzie moglibyśmy żyć fajnym życiem łącząc jej pasję z moimi w jedno i mieć z tego jeszcze niezłą kasę. Ogólnie wszystko miałem już zaplanowane. Pierwszy raz w życiu tak czysto widziałem przyszłość przede mną.

Odpisała mi, że tak świetnie się dogadujemy, ale nie wiedziała co czuję i jakby miała wyglądać nasza przyszłość ja będąc w Polsce a ona tam. Co więcej opowiedziała mi o głupiej myśli jaka jej towarzyszyła, że myślała o mnie jako o przyszłym mężu. Powiem wam, że nie myliła się bo ja ją postrzegałem w kategoriach przyszłej żony, ale wiadomo trzeba ze sobą pomieszkać wpierw, co było w moich planach... Dodam jeszcze, że żartując dodała, że modliła się o miłość a teraz ma dwie.

Co więcej, mówiła, że bardzo chciała, żebym w tym wcześniej planowanym terminie przyjechał ale, że pewnie dziwnie bym się pewnie czuł widząc jakby on ją przy mnie przytulał w mojej obecności itp. Czyli przyjeżdzając w tym wcześniejszym terminie (4 miesiące temu) zastałbym ją już w ramionach innego. Kogoś o kim nie mówiła, natomiast jak to powiedziała on o mnie wiedział i nie miał nic przeciwko, żebym ją odwiedził.

Także, wygląda na to, że w tamtej kluczowej chwili gdy szukała pracy i lokum, jakiś typ ją przygarnął no i reszta jest historią. Później mówiła też, że z nim początek nie był tak idealny jak ze mną...

Teraz moje pytanie do was Panie.

Pogrywała ze mną ten cały czas czy ja dałem ciała nie mówiąc jej wcześniej bardziej dosadnie o tym co do niej czuję ? Może coś innego ?

Powiedziałem jej żeby nie pisała ani nie wysyłała zdjęć czy filmików już do mnie, bo będzie tylko rozdrapywać tą ranę, a muszę to sobie jakoś teraz przetrawić. Ale zostawiłem ją w kontaktach na fb, co prawda sam nie wiem po co, może po cichu liczę, że im nie wyjdzie ? Chociaż dobrze jej życzę mimo, że to teraz strasznie boli. Nie chcę też czekać jak jakiś rezerwowy, znam swoją wartość albo tylko tak sobie mówię.

Najgorsze, że tylko z nią rozmawiałem na messengerze bo tak używam whattsappa, i teraz gdzie słyszę ten dzwoneczek messengera to mi się przypomina...

Póki co piąty dzień tej gehenny i nie widać poprawy, ciągle robię jakieś pompki czy inne takie, żeby się zmęczyć i nie myśleć o niej. Długie zimne prysznice ale nic nie pomaga póki co, wszystko to co sobie wobraziłem, cała ta wspólna przyszłość, te wszystkie piękne chwile, to wspólne poznawanie tamtego kraju, te wszystkie pierwsze razy które mogliśmy tam mieć, wszystko prysło.

Nawet nie jestem na nią zły, bardziej na siebie. Nie rozumiem tej całej sytuacji. Może mi coś powiecie, czego nie widzę w tych emocjach.

Pozdrawiam

Edytowane przez Trzepotka
Czas edycji: 2023-09-08 o 11:46 Powód: Przywrócenie usuniętego posta.
AhZycie jest offline Zgłoś do moderatora