Dot.: W drodze do minimalizmu czyli kiedy mniej znaczy więcej - część IV
ostatnio dorwałam się do szafki z budyniami, kisielami i galaretkami. Rzeczy po 2 lata po terminie. Poszły do śmieci. Tyle razy mówiłam siostrze, żeby nie kupowała takich saszetek, że wystarczy tapioka i ma się każdy smak budyniu i kisielu jaki się chce. A ona nie, co chwila kupuje jakiś kisiel. Użyje połowę, a potem taką otwartą saszetkę zostawia i już nigdy jej nie uzywa ponownie... No nie mam słów. Tyle kasy wyrzuconej w śmieci
|