Napisane przez DzieckoHagrida
Cć. Otoczenie wtedy doskonale wie, że ten konkretny ojciec wcale nie kocha swoich dzieci, mimo że on sam o tym nie wie.
Przykład z mojego własnego otoczenia: moja znajoma z pewnych powodów, że tak to nazwę, światopoglądowych, nie mogła sobie pozwolić na zakochanie. A jednak zakochała się w jednym facecie. Jestem pewna, że nigdy nie była w nikim tak zakochana, przez wiele miesięcy ciągle mówiła o tym facecie, szpiegowała go w Internecie na rozmaite sposoby, wysyłała mu prezenty, jak ją po pijaku zablokował na jedną dobę, to dosłownie odchodziła od zmysłów, ubierała się tak, jak on lubi (i wprost to mówiła), no miała dosłownie wszystkie oznaki zakochania. Ale sama ciągle powtarzała, że nic do niego nie czuje, że to tylko kolega - i, co więcej, jestem absolutnie pewna, że ona była w tym szczera. Znam ją i wiem, że ona po prostu wierzy, że nie jest zakochana. Mimo, że w oczywisty sposób jest w błędzie.
Przykładów można by mnożyć. Co o tym wszystkim sądzicie? Czy faktycznie przekonanie o "uprzywilejowanym dostępie" do własnych stanów emocjonalnych jest mitem?
|