Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Głośny sąsiad niszczy mi życie
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2023-10-07, 17:16   #432
waga109
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 80
Dot.: Głośny sąsiad niszczy mi życie

Przeczytałam wszystkie 15- stron tego wątku. Mam doświadczenia w tej kwestii. Z większością się zgodzę- są normalne odgłosy życia codziennego ale też takie coś jak „dobre wychowanie”. Nie zrozumiem nigdy tekstów „to są małe dzieci nie przywiąże ich” lub „jak ci głośno wyprowadź się do domu na wsi”. Dzieci należy odpowiednio wychować i stymulować by nabrało odpowiednich wzorców społecznych. A do domu na wsi dlaczego mają wyprowadzić się ci poszkodowani a nie ci którzy nie potrafią funkcjonować we wspólnocie? Ja mieszkam obecnie w 3mieszkaniu które zmieniłam właśnie przez sąsiadów. W 1 miałam

na dole samotnego,młodego pijaczka. Może nie robił głośnych imprez, prowadził jednak głośno ożywione nocą dyskusje ale wierzcie mi- jest to najbardziej niebezpieczny sąsiad jaki może być. Nie zliczę ile razy zasnął z petem lub ile razy odkręcił korek wody zaspypiając pod prysznicem i zalewając sąsiadów z dołu. Do tego na górze miałam młodą, samotną, sfrustrowaną dziewczynę która porozumiewała się jedynie w języku łaciny podwórkowej. Ile ja od niej dostałam za bóg wie za co. Taka osoba doczekała się potomstwa i o ile znam inne dzieci- to było wymarzone ciche. Obok miałam dealera do którego schodził sie „głodny” narybek i ci którym był dłużny. Całe szczęście że ich kije bejsbolowe nigdy nie pomyliły drzwi z moimi. W 2 mieszkaniu miałam na górze 3krotnie dziecko i rodziców słoni. Tupanie, bieganie, skakanie, szuranie, rzucanie zabawkami było codziennością od 8-22. Tak było ich słychać że człowiek żył ich życiem. Zadne rozmowy, prośby, groźby, interwencje policji mi nie pomogły. O ile na początku może nieświadomie się tak zachowywali tak później robili to na złość. Bo przecież raczej nienormalna jest zabawa w ciąganie krzesła pocałuj salonie przez kilka godzin, co chwila przewracanie krzesła, po czym następowała ekscytacja dziecka że chyba mu się udało i klaskanie i chwalenie tego zachowania przez rodziców. Skończyło się tym że dostałam pismo od „ich” prawnika że mam zaprzestać zwracać im uwagę bo mogą żyć jak chcą. Cóż dla świętego spokoju zostawiłam to prostactwo za sobą. W 3obecnym mieszkaniu mam w miarę spokojnie. Potrafie zrozumieć że ściany są cienkie i słyszałam jakby sąsiad rozmawiał siedząc obok mnie więc wygłuszyłam ściany. Mogę zaakceptować że czasem mam wrażenie że mieszkać w schronisku dla psów- bo mam ich z każdej strony i ujadanie jest uciążliwe ale nie jest to codziennie i nie trwa cały dzień. Jedynie co mnie irytuje to słuchanie dudniącej muzyki (w ciągu dnia) przez sąsiada z dołu który ma ponad 50lat. Ok wiem nie jest wyznacznikiem czy granica do słuchania głośnej muzyki ale sądziłam że ludzie w tym wieku mają wpojone jakieś zasady, jakiś poziom szacunku, że wyciągają wnioski ze zwracania uwagi. A tu nic. Jedyna zasada: jestem u siebie i nie ma ciszy nocnej. Obecnie jestem na etapie szukania tego domku na wsi bo wychodzi na to że mój szacunek do drugiego człowieka, moje wpojone zasady współżycia są wyżej niż poziom intelektualny ludzi na których się napotykam. Ja wychodzę z zasady „nie rób drugiemu co tobie niemiłe”, ale średniowieczne nauki jak widać pozostają nadal niezależnie od wieku czy statusu społecznego.

---------- Dopisano o 18:16 ---------- Poprzedni post napisano o 18:09 ----------

Przeczytałam wszystkie 15- stron tego wątku. Mam doświadczenia w tej kwestii. Z większością się zgodzę- są normalne odgłosy życia codziennego ale też takie coś jak „dobre wychowanie”. Nie zrozumiem nigdy tekstów „to są małe dzieci nie przywiąże ich” lub „jak ci głośno wyprowadź się do domu na wsi”. Dzieci należy odpowiednio wychować i stymulować by nabrało odpowiednich wzorców społecznych. A do domu na wsi dlaczego mają wyprowadzić się ci poszkodowani a nie ci którzy nie potrafią funkcjonować we wspólnocie? Ja mieszkam obecnie w 3mieszkaniu które zmieniłam właśnie przez sąsiadów. W 1 miałam na dole samotnego,młodego pijaczka. Może nie robił głośnych imprez, prowadził jednak głośno ożywione nocą dyskusje ale wierzcie mi- jest to najbardziej niebezpieczny sąsiad jaki może być. Nie zliczę ile razy zasnął z petem lub ile razy odkręcił korek wody zaspypiając pod prysznicem i zalewając sąsiadów z dołu. Do tego na górze miałam młodą, samotną, sfrustrowaną dziewczynę która porozumiewała się jedynie w języku łaciny podwórkowej. Ile ja od niej dostałam za bóg wie za co. Taka osoba doczekała się potomstwa i o ile znam inne dzieci- to było wymarzone ciche. Obok miałam dealera do którego schodził sie „głodny” narybek i ci którym był dłużny. Całe szczęście że ich kije bejsbolowe nigdy nie pomyliły jego drzwi z moimi. W 2 mieszkaniu miałam na górze 3letnie dziecko i rodziców słoni. Tupanie, bieganie, skakanie, szuranie, rzucanie zabawkami było codziennością od 8-22. Tak było ich słychać że człowiek żył ich życiem. Zadne rozmowy, prośby, groźby, interwencje policji mi nie pomogły. O ile na początku może nieświadomie się tak zachowywali tak później robili to na złość. Bo przecież raczej nienormalna jest zabawa w ciąganie krzesła po całym salonie przez godz lub dwie, systematycznie każdego dnia, co chwila przewracanie krzesła, po czym następowała ekscytacja dziecka że chyba mu się udało i klaskanie i chwalenie tego zachowania przez rodziców. Skończyło się tym że dostałam pismo od „ich” prawnika że mam zaprzestać zwracać im uwagę bo mogą żyć jak chcą. Cóż dla świętego spokoju zostawiłam to prostactwo za sobą. W 3obecnym mieszkaniu mam w miarę spokojnie. Potrafie zrozumieć że ściany są cienkie i słyszałam jakby sąsiad rozmawiał siedząc obok mnie więc wygłuszyłam ściany. Mogę zaakceptować że czasem mam wrażenie że mieszkam w schronisku dla psów- bo mam ich z każdej strony i ujadanie jest uciążliwe ale nie jest to codziennie i nie trwa cały dzień. Jedynie co mnie irytuje to słuchanie dudniącej muzyki (w ciągu dnia) przez sąsiada z dołu który ma ponad 50lat. Ok wiem nie wiek jest wyznacznikiem czy granica do słuchania głośnej muzyki ale sądziłam że ludzie w tym wieku mają wpojone jakieś zasady, jakiś poziom szacunku, że wyciągają wnioski ze zwracania uwagi. A tu nic. Jedyna zasada: jestem u siebie i nie ma ciszy nocnej. Obecnie jestem na etapie szukania tego domku na wsi bo wychodzi na to że mój szacunek do drugiego człowieka, moje wpojone zasady współżycia są wyżej niż poziom intelektualny ludzi na których się napotykam. Ja wychodzę z zasady „nie rób drugiemu co tobie niemiłe”, ale średniowieczne nauki jak widać pozostają nadal niezależnie od wieku czy statusu społecznego.
waga109 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując