Dot.: NIENAWIDZĘ upałów: pomarudźmy razem. cz.3.
Z mieszkania w bloku zapamiętałam, że było dużo cieplej niż w domu o każdej porze roku. Zimą mieliśmy praktycznie zakręcone ogrzewanie, a temperatura i tak trzymała się w okolicach 23-24 stopni, co dla mnie było stanowczo za dużo. Może ten blok był wyjątkowy, bo na klatce też panował ukrop jak tylko zaczął się sezon grzewczy, ale z wizyt u rodziny i znajomych wnioskuję, że zawsze jest cieplej niż w domach. Mnie w domu teraz nie jest zimno, więc ani myślę rozpoczynać sezon grzewczy, zwłaszcza że w środę ma być 21 stopni. Średnio rozumiem też ten argument o tym, że w łazience jest zimno, więc trzeba palić. Wchodzę do łazienki, biorę prysznic pod ciepłą wodą, pomieszczenie zaraz się nagrzewa. Kiedy niby mam zmarznąć przy tej kąpieli?
U mnie w prognozie też idiotyzmy, czyli dzisiaj w nocy zero stopni, jutro w ciągu dnia 9, ale już w środę 21 w dzień, a w nocy 15.
|