Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Sprzedaż domu, kredyt, oczekiwanie
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2023-10-23, 19:27   #1
Ania9933
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-10
Wiadomości: 11

Sprzedaż domu, kredyt, oczekiwanie


Witajcie,

Z reguły nie pisze o swoich problemach na forach, ale teraz jestem w kompletnym dołku. Potrzebuję wygadania, spojrzenia osób trzecich na moją sytuację, "poklepania" po ramieniu.

Do rzeczy. Kilka lat temu z mężem wybudowaliśmy dom na kredyt. Sielanka (chociaż nie do końca - bo nigdy nie pouczyłam, że o jest moje miejsce na ziemi) trwała do czasu podniesienia stóp procentowych. Było nam ciężko, ja urodziłam drugie dziecko, pracowałam tylko dorywczo nad grafikami. Mąż znalazł drugą pracę, pech chciał, że 400km od domu, wiec co tydzień jeździł na 2/3 dni. Choruję na nerwicę lękową, mam ataki migreny, tężyczkę. Te wyjazdy były dla mnie (ale i dla niego) bardzo ciężkie pod względem psychicznym, ale i fizycznym - z dwójką małych dzieci. Mieliśmy drugą działkę (to było to miejsce na zmieni ukochane) i po roku podjęliśmy decyzję, że zbudujemy tam mniejszy dom, a ten który mamy sprzedamy. Sprzedał się bardzo szybko, podpisaliśmy umowę w lipcu i.... czekamy. Czekamy aż klienci otrzymają w końcu kredyt lub chociaż pozytywną decyzję kredytową. I o to czekanie właśnie w tym moim poście chodzi. Decyzja ostateczna miała być na początku października... jest prawie listopad, a my nadal nic nie wiemy. Zaczęliśmy działać z tamtą budową, mąż zwolnił się z tej drugiej pracy bo miało być już, miał zaczynać robić wszystko w tym drugim domu... I zostaliśmy z rozpoczętą budowa, kompletnie spłukani, kredyt (praktycznie równowartość pensji) dalej trzeba spłacać... Doszło do tego, że w tym miesiącu musiałam zwracać ciuchy do sklepu, żeby starczyło nam na jedzenie. Wiem nasz błąd, bo mogliśmy poczekać ze wszystkim, ale musieliśmy się szybko stąd wyprowadzić po sprzedaży, a z 2 dzieci i z 2 dużymi psami wynajem będzie bardzo utrudniony. Z dnia na dzień jestem w coraz gorszym stanie - takie czekanie na cud. Gdyby chociaż był jakiś termin, to wlałaby się na nowo nadzieja. Mało co śpię, jestem rozdrażniona, łapię jakieś stany depresyjne, łapię się na zawieszeniu/patrzeniu w dal.. Nie mogę normalnie funkcjonować. Dzień w dzień takie czekanie. Jak sobie z tym poradzić psychicznie? Ze strony kupujących żadnego kontaktu, zaraz nam się kończy termin zawarcia umowy... Strasznie zaczyna mnie to przerastać wszystko. to czekanie mnie wykańcza, bo nie wiem ile to jeszcze będzie trwało.
Ania9933 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując