Dot.: W drodze do minimalizmu czyli kiedy mniej znaczy więcej - część IV
Rzadko coś piekę mącznego. Ale jak robię na święta coś z ciasta drożdżowego, to dobrze wygniata je robot, a potem do wyrośnięcia niosłam je w ciepłe miejsce. I zawsze wychodziło.
Zaczęłam powoli zbierać rzeczy. I co ja zrobię z niektórymi rzeczami, których nie chcę to ja nie wiem.
Wystawiłam na sprzedaż trochę pół działającej elektroniki - może komuś się przyda na części.
Mam jeszcze kilka par butów, które mnie obcierają i od lat praktycznie nowe leżą w szafie. Ale takie rzeczy słabo się sprzedają.
|