[sublips]

Mnie ten ogólnie biznes usług ślubnych bardzo dziwi. Najbardziej chyba to, że kobiety wydają tysiące na sukienki ślubne, a tymczasem jak dla mnie w innych sklepach można znaleźć ładne, pasujące na ślub sukienki, które są dziesięć razy tańsze. I ja ogólnie rzadko zaglądam ludziom do kieszeni i uważam, że niech każdy kupuje, co chce, ale dziwi mnie niezmiernie, że ktoś jest w stanie wydać swoją miesięczną pensję na sukienkę, bo „ślubna”. Moja koleżanka z byłej pracy pamiętam, jak rozważała zakup takich bzdur jak płyn do demakijażu, bo był za drogi, a tymczasem na ślub – sukienka z salonu, którą zresztą bezskutecznie próbowała sprzedać kilka miesięcy po weselu.

Wszystko zresztą, co występuje obok przymiotnika „ślubny”, okazuje się, że jest droższe.

A co do makijażystek, to jak patrzę na makijaże ślubne, bo aż sprawdziłam różnice w cenach usług po tym wątku, to jestem trochę zaskoczona, że ten próbny jest obowiązkowy i różnica cenowa między wieczorowym a ślubnym. Do tego przyznam, że mało której makijażystki prace mi się podobają, zazwyczaj ten makijaż jest w moim odczuciu o wiele za ostry. Bardzo lubię prace Kasi Zaremby i tam widzę dopasowanie makijażu do urody, ale jej cena pakietu ślubnego mnie zniechęciła – choć tam wchodzi więcej usług niż makijaż PM.