Ja byłam z moim niemężem

15 lat temu - jakieś pół roku. Byliśmy innymi ludźmi no ale 18 i 20 lat a 33 i 35 - ciężko porównywać

Poza tym dużo się wydarzyło przez ten czas - każde z nas ma za sobą małżeństwo i trochę stłamszeni wyszliśmy. W listopadzie minie rok od ponownego zejścia się a ja mam nadal wrażenie że jesteśmy razem bardzo długo

Jakoś tak intensywnie się nam żyje

Nadrabiamy chyba stracony czas. Nie, źle mówię! Żaden czas z drugim człowiekiem nie jest stracony - nawet jeśli było źle - bo uczymy się na błędach przecież. Ja bez małżeństwa zaczęłam drugie życie

Praktycznie z dnia na dzień wyjechałam 500 km od miejsca, gdzie miałam świeżo wyremontowane mieszkanie, "po mojemu", pracę powodującą bezsenność i depresję

I usta pełne frazesów - nowy związek? Bleee, facet to świnia i w ogóle zostańmy przyjaciółmi

Kiedy trzy razy wsiadł w samochód i pędził te 500 km żeby rano, zanim wyjdę do pracy, przytulić mnie i kolejny raz powiedzieć - zwolnij się i wyjedź ze mną, przez rok na luzie utrzymam nas oboje, nie musisz pracować - pomyślałam że może spróbuję? Bo chyba mu zależy

I stało się - rachu ciachu i po strachu - jest nowe życie

I chyba większa odpowiedzialność za to, żeby się nie zepsuło.
I zapomniałam się pochwalić - nawet mieliśmy nieślub

trwający trzy dni, z bliskimi znajomymi, przysięgą wygłoszoną przed nimi i ogólnie dobrą zabawą

Na pierwszym ślubie się tak nie ubawiłam
