[cava]

Napisane przez Ellen_Ripley

Pewnie będę posądzona o bycie złośliwą ciotką, ale zastanawiam się kto by miał finansować ten cały "zagranica dream"? Bo jakoś mi się nie wydaje, że korepetycje dawane w kawiarenkach byłyby w stanie. Autorka sobie może bujać w obłokach chyba w dużej mierze dzięki temu, że mąż ma dobrze prosperującą firmę i zap... ile wlezie. Moja siostra ma działalność polegającą na dawaniu korepetycji, ale bynajmniej nie ma czasu na kawiarenki i podziwianie widoków, tylko często pracuje godzinami dziennie w bardzo różnych porach (w stylu 5 rano godzina, bo klient jest z innej strefy czasowej, albo 20 w weekend, gdy inni sobie idą do pubu). Widzi owoce swojej pracy, jeździ na wycieczki, ma dobry standard życia, ale poza tym cały czas praca praca praca, dostosowywanie się do klientów. I jakoś po latach wróciła zza granicy, bo pomimo nawet uzyskania obywatelstwa innego kraju, nigdy nie czuła się tak do końca na miejscu.

Mój siostrzeniec żyje z dawania korepetycji. I j.w. pracuje dużo, ciezko i na dodatek w nienormowanym czasie pracy, nie ma tak że robi x godzin cięgiem, musi się dostosowywac do tego kiedy klienci mają czas, to powoduje że pracuje raczej w 2 turach dziennie: troche rano i dużo od popołudnia do późnego wieczoru, a ze jest młody na dorobku to ciagnie równolegle prace stacjonarnie w spółdzielni korepetytorskiej + na własny rachunek . Ogólnie to chłopak aktualnie lewo ma czas po tyłku się podrapać, a gdzie po kawiarenkach siedzieć. No ale on raczej jest na pozycji tego meza co zarabia na lokum i opierunek (nie zeby jego dziewczyna nie parcowała, pracuje, ale sa na dorobku a ona jeszcze się kształci równolegle wiec tez ma ograniczony czas na pracowanie)