[Takwspominajka]

Wiem, że rozpoczynam wątek nieistotny, banalny i być może infantylny, ale doprawdy nie mogę znieść tego skrótowca! Powinien być zakazany. "MuJ tEżEt", "mUj TŻ". Ok, można go użyć raz, czy dwa, ale niestety spotkam go na forach nagminnie, czyli zdecydowanie zbyt często. To już naprawdę nie możecie swojego chłopaka nazwać... chłopakiem? Tylko "moim TŻem"?! Wiem, że właśnie daję upust mojej irytacji, najpewniej nieproporcjonalnie dużej co do przewinienia, ale akurat mam ochotę się nią z wami podzielić. Z przymrużeniem oka, pamiętajcie. ale jednak bez zrozumienia dla tego trendu. Jest to ten sam poziom, co "mój fAcEt"... Sracet. Nie obraźcie się, ale gdy słyszę lub czytam o "mOiM fAcEcIe", albo "TeŻecie", to mam przed oczami albo maljutkom dzieffczynkę, słodką idiotkę bez charakteru, uzależnioną od "silnego ramienia" tego swojego "faceta", która się szczyci swoim statusem, albo babkę, która nadmiernie stara się być "cool" w przypadku TŻ (i również chwali się swoim statusem). Określenie "partner" też mi nie odpowiada - jest zbyt zimne i pseudowyzwoleńcze (bo to przecież PARTNER, a nie, fuj, mąż).



Czy któraś z Was podziela moją irytację w tym kierunku? A czy te dziewczyny, kobiety, które używają tego skrótowca, lub nazywają swojego chłopaka/narzeczonego "swoim facetem" lub nachalnie podkreśla swoje "partnerstwo" mogą mi wyjawić, dlaczego te figuruje to w waszym słowniku? Z ciekawości pytam – co wami kieruje, że unikacie "chłopaków", "narzeczonych", "mężów", a zamieniacie ich na "TŻ", "facetów" i "partnerów"? Skoro już skorzystałam ze swojej śmiałości i zadałam to dość prowokujące pytanie, to pomyślałam, że może gdy zrozumiem ten trend, to będę się na niego mniej złościć..?

(albo bardziej... -,-)



Miłego dnia i zapraszam do dyskusji.