Przyczajenie
Zarejestrowany: 2024-05
Wiadomości: 9
|
Dawał sygnały i mnie olał. Poznawanie facetów po 30.
Piszę ten post pełna rozżalenia, żeby wyrzucić emocje. Przy okazji zastanawiam się, czy jest możliwe znalezienie kogoś do związku będąc po 30-stce. Właśnie spotkała mnie naprawdę nieprzyjemna sytuacja i jest mi serio przykro, jestem też zła i czuję się w jakiś sposób oszukana. Podoba sytuacja spotkała ostatnio moją bliską koleżankę, więc zaczęłam się zastanawiać, czy współcześni faceci tak mają, czy co. Moim zdaniem jeszcze te 5 lat temu naprawdę łatwiej było poznać kogoś „normalnego”. Od trzech miesięcy spotykałam się z jednym facetem, dodam, że oboje jesteśmy w przedziale 30-32 lata. Znaliśmy się już jakiś czas, ale dopiero w pewnym momencie zaczęliśmy więcej gadać i zaczęło „iskrzyć”. Mnie też się nigdzie nie spieszyło, bo jestem 9 miesięcy po dość ciężkim dla mnie rozstaniu i to moja pierwsza porozstaniowa historia, pierwsza osoba, przy której zaczęłam się „otwierać”. No cóż, źle trafiłam.
Wiedziałam o nim, że nie ma zbyt bogatej historii randkowej i damsko-męskiej, że jest tzw. „late bloomerem”, ale zaryzykowałam, bo coś mnie do niego ciągnęło. Przystojny, inteligentny facet z pasjami, różny ode mnie, ale w jakiś sposób podobny, zainteresował mnie jego świat, przemyślenia. Mieliśmy świetne, angażujące rozmowy na różne tematy. Czułam się przy nim spokojnie, dobrze i bezpiecznie, miałam wrażenie, że chociaż jesteśmy różni, to mamy spoko komunikację – jak miałam jakieś wątpliwości czy on, to dało się przegadać, nie uciekał od tematu, a wiem, że bywa różnie – z moim ex było to trudne. Odprowadzał mnie do domu, pisał, byliśmy na spotkaniach, jakichś koncertach czy wydarzeniach. Ostatnio doszło do przytulania, bliskości fizycznej, sam ją zainicjował i wyglądał, jakby mu to naprawdę sprawiało wielką przyjemność. W ogóle, wyglądał na zainteresowanego mną naprawdę – to nie tylko moja obserwacja, ale i znajomych, którzy pytali, czy coś jest między nami, bo X wygląda na zainteresowanego. Koleżanka powiedziała mi też, że on chyba w życiu z żadną dziewczyną tyle nie gadał, co ze mną.
A ponieważ trochę to trwało, rozwijało się powoli, postanowiłam zapytać, co się między nami dzieje i jak widzi naszą relację. No i się dowiedziałam rzeczy, które w sumie są dla mnie przykre i, poza przykrością, czuję złość. Dlatego, że on mi zwyczajnie zaczął robić nadzieję swoimi zachowaniem, a ja zaczęłam się powoli angażować. Bo w moich poprzednich znajomościach i związkach takie zachowania oznaczały zainteresowanie, gotowość do budowania relacji. A tutaj, co prawda zachował się wprost, bez unikania – przyjechał przegadać (dojrzałe), ale dowiedziałam się, po bardzo fajnym weekendzie, gdzie czułam bliskość, że:
- On się za bardzo nie zastanawiał nad naszą znajomością, było miło i był mnie ciekawy, to spędzał czas
- Że w sumie nigdy nie myślał na poważnie o nas, bo jesteśmy dość różni i pewnie na dłuższą metę by to nie zagrało
- Że nigdy w życiu nie dzielił się z nikim tyloma przemyśleniami i odczuciami, i nie wie, czy w najbliższym czasie byłby w stanie z kimś to robić
- Że nie ma dużego doświadczenia i nie wpadł, że dla mnie ta sytuacja mogła tak wyglądać, chociaż może czasem przychodziły mu takie myśli
Jak mu powiedziałam, że jego sygnały były dość ewidentne i że przytulanie, bliskość, takie poznawanie jak nasze może sugerować dążenie do relacji, to powiedział: „no, to chyba zależy od człowieka”. I że „przykro mu, że mi przykro”.
No jest mi przykro. Zwłaszcza, że ja powoli zaczynałam ufać, otwierać się, dzielić się sobą i swoimi przemyśleniami, a nasza bliskość (albo „bliskość”, bo w efekcie to jej ewidentnie nie było), była bardzo fajna, dobra, kojąca. I teraz naprawdę zastanawiam się, co jest nie tak z tymi facetami po 30-stce. Czy to jest jakieś znamię naszych czasów. Ja generalnie szukam relacji. Bez spiny, bez rzucania się tu, teraz i zaraz, ale jestem nastawiona na spędzanie czasu z kimś ciekawym, poznawanie go, a następnie – gdy czuję, że jest fajnie – budowanie relacji. I teraz poczułam, że jest fajnie. Myślałam, że jesteśmy na podobnym „etapie” myślenia, zwłaszcza, że sygnały były konkretne, a tu lipa. No, przykro, smutno, szkoda.
|