Depresja partnera, a związek
Hej, jestem z moim chłopakiem od ponad 3 lat. Nie mieszkamy jeszcze razem.Niecałe dwa lata temu zmarła mu mama, od tego czasu raz jest w miarę dobrym nastroju, wtedy w związku jest idelanie, wspiera mnie, odwiedzał mnie codziennie w szpitalu, mimo, że jest z innego miasta itd. Ale często ma spadki nastroju, wtedy odpycha mnie od siebie, uważa, że nie wystarczajaco mnie wspiera i mam sobie znaleźć kogoś lepszego, jest wtedy rozdrażniony i nie poznaje go. Kiedy taki spadek nastroju przydarzy się, jak jest u siebie w domu i mnie nie ma, wtedy odsuwa się całkowicie. Parę dni temu zerwał ze mną pisząc, że zasługuje na kogoś lepszego, wiem, że miał doła, bo nie chodził nawet do pracy. Podejrzewam, że choruje na depresje. Tydzień przed zerwaniem rozmawialiśmy nawet o tym, że chciałby zacząć się leczyć. Dzieciństwa też nie miał łatwego, ojciec go bił, później całkowicie się odciął, potem mama wpadła w depresję i alkoholizm. Na mojego chłopaka spadła opieka nad młodszym rodzeństwem. Nie wiem co robić, jechać do niego mimo tego, że tak bardzo mnie odtrąca, kiedy próbuję się kontaktować? Wczoraj chciałam zaprosić go na obiad to nakrzyczał na mnie, że czego nie rozumie i mam mu dać spokój i nie pisać.
Zazwyczaj jak przyjeżdżałam do niego po takiej sytuacji to wszystko było dobrze, ale teraz mam wrażenie, że naprawdę jest z nim źle i nic sobie nie zrobi z tego, że przyjadę.
Wiem, że on mnie kocha tylko w momencie gorszego nastroju odpycha mnie, nie chce mnie obciążać i czuje, że nie może dać mi wtedy wsparcia. Jest wtedy jak tykająca bomba i z byle powodu potrafi wybuchnąć i się odsunąć. W dodatku wygląda to czasem tak, jakby robił wszystko, żebym go znienawidziła, bo wie, że inaczej będzie mi ciężko go zostawić. Proszę powiedzcie jak to wygląda z waszej perspektywy i co byście zrobili na moim miejscu.
|