Trudne życie w chorobie
Cześć,
Piszę żeby się wygadać bo nie daje sobie sama rady i poznać opinie z zewnątrz, z jednej strony czuję ze zasługuje na oceny za bycie egoistką, a z drugiej bardzo pragnę też jakiegos współczucia i zrozumienia. Od kilku lat mam bardzo ciężko w życiu. Mój tato ma teraz wznowę nowotworu, rokowania nie są zbyt optymistyczne. Cały czas go wspieram w chorobie, bardzo ciężko to przeżyłam. Byłam też w toksycznym związku, wpadłam w depresję, ale leki i terapia pomogły mi stanąć na nogi. Teraz od pół roku jestem w nowym związku i po paru miesiącach zaczęłam mieć wątpliwości czy to na pewno to (mam już 33 lata i trochę presję, że nie mogę być niepewna jeśli chce założyć rodzinę). I tak sobie żyłam w tych wątpliwościach, aż się nie okazało że mój partner ma raka. I rozsypałam się totalnie. Staram się go wspierać, motywować, ale nie mam siły. Jedyne co to bym leżała w łóżku, musiałam wziąć na kilka dni zwolnienie z pracy bo nie byłam w stanie wstać rano i dojechać do biura, trzęsę się ze stresu cały czas po prostu. Przeraża mnie wizja chemii, badań, bezsilności, smutku. Znam to bardzo dobrze i nie wiem jak znowu dam radę przez to przejść. I czuję się paskudnie, bo zamiast myśleć o nim, myślę o sobie i o tym jak mi ciężko. Ale nie mogę się pozbyć tych wszystkich myśli z głowy, zazdrości, że ludzie sobie układają życie, cieszą się, planują rzeczy, a ja znowu będę żyła w "cierpieniu". I uruchamia mi się wtedy złość na siebie, że jak mogę być taka egoistyczna i myśleć tylko o sobie. Ale myślę, kreślę czarne scenariusze że już nie zdążę mieć dzieci, że znowu cały rok to będzie jeżdżenie po szpitalach, że będę musiała to wszystko udźwignąć. Może to znaczy że go nie kocham skoro zamiast skupić się na nim to patrzę na siebie? To nie jest oczywiście tak, że mam go gdzieś, staram się być dla niego, ale czytam jak ważna jest rola partnera w chorobie i jego wsparcie a ja nie wiem skąd mam wziąć siłę żeby być tym wsparciem. Do tego dochodzi fakt, że to dopiero kilka miesięcy, a już jesteśmy jakby "związani" chorobą. Przepraszam za tak chaotyczny post, ale mam multum myśli w głowie, po prostu potrzebowałam się wygadać anonimowo bo wstydze się siebie po prostu
|