Dot.: Ginące pieniądze i nie tylko
Niepotrzebnie doszukujesz się kontrowersji w mojej wypowiedzi.
Autorka zdaje się powiedziała, że wyprowadzka odpada, a to w sumie im mocno ogranicza pole działania.
1. Gdybym mieszkała z teściową i ta próbowałaby by mi podbierać pieniądze, zorientowałabym się szybko. Jeśli chowanie portfela do szafki uniemożliwiałoby ten proceder, pomyślałabym, że upierdliwe, ale dobrze, że coś przynajmniej jest skuteczne. Mąka czy olej to dla mnie nie problem. Wyznaję zasadę, że jak się mieszka w rodzinie jedzenia powinno być tyle, by każdemu starczyło. Nie wyznaję filozofii osobnych półek. Najprościej kiedy każdy dorosły dokłada jakąś kwotę do puli na życie i nie ma potrzeby dociekania, kto zjadł więcej serka. Przy 2 kuchniach można mieć wspólną spiżarnię i niech teściowa dobiera produkty stamtąd. Jeśli problem stanowi łażenie po pokojach i przeglądanie prywatnych rzeczy, trzeba pomyśleć o zamykaniu takiej góry, ale to opcjonalna sprawa, do której nie potrzeba nawet podkradania.
2. Męża dobrze mieć takiego, z którym można rozmawiać o wszystkim. Kamery i filmy powinny być zbędne. Chyba, żeby ustalić, czy na pewno teściowa, a nie teść kleptoman. I załóżmy, że żona z mężem pogada. Mąż z matką. Najlepszy scenariusz. Może matka weźmie to do siebie i przestanie. Ale może się wyprze, obrazi, będzie robić co chce. Mają się kłócić, żyć w kwasie, szarpać się w kółko? No, ludzie tak z pewnością robią. Filozofia świętego spokoju w mojej ocenie jest najlepsza. O tolerancji i rachunku zysków i strat wspomniałam, bo mam świadomość, że można mieć teściów z piekła rodem. (Czasami też rodzice teściowie czy dziadkowie mają swoje chore zajawki bo mają złe doświadczenia z przeszłości, np. doświadczyli biedy lub głodu i w ten sposób usiłują się zabezpieczyć. Nie tylko pieniądze mogą zmieniać lokalizację, bywa, że ktoś chowa jedzenie po szafkach. Co też będzie problematyczne bo spleśniałe kanapki są niehigieniczne i mogą przyciągać robactwo. Wtedy, jak rozmowy nie działają, sam musisz sprawdzać zakamarki i wyrzucać na bieżąco. Ogólnie okradanie siebie we wspólnym domu jest chore, ale nie zawsze musi iść za tym wyłącznie zła wola). To już chyba wolałabym takie "chomikowanie osamotnionych pieniążków" niż użeranie się z wrednym babolem. Skoro autorka nie bała się zostawić koperty na schodach to chyba aż tak radykalnie u nich nie jest. I tak, to należało rozwiązać od ręki, nie patrzeć na urażanie się, bo co gdyby w kopertach kwoty nie były takie same kwoty tylko np. 2 tyś wyższa. I co czekać na męża niech ustawi matkę, bo przywłaszczyła 2k? No nie, dziewczyna jest dorosła i czasem pokłócić się też trzeba.
Edytowane przez rejczeI
Czas edycji: 2025-02-14 o 07:18
|