Dot.: Seks po leczeniu raka
Plus jeszcze brakuje mi bardzo nie tylko samego seksu, ale też całej intymności i sfery emocjonalnej, jaka była z nim związana. Często po leżeliśmy przytuleni i bardzo długo rozmawialiśmy. I te rozmowy miały dla mnie taki bardzo bliski wymiar. Ja też miałam takie podejście (nie wiem, jak to dokładnie ująć w słowa, nie chcę być źle zrozumiana), że dla mnie seks, zwłaszcza jak on dominował, był takim największym wyrazem miłości, przynależności? (Nie wiem czy to dobre słowo), takiego oddania się temu jednemu mojemu facetowi, którego kocham. A teraz tego nie ma. No i mi z tym źle.
Nie jest to problem zdrowotny, poranny wzwód normalnie ma.
---------- Dopisano o 09:20 ---------- Poprzedni post napisano o 08:35 ----------
A poza tym, to jest cudowny facet. Nie potrafię go nie kochać. Nie potrafię się wściekać, gniewać, obrażać. Nawet dzisiaj rano, obudził mnie z kawą, chata ogarnięta, koty nakarmione, spakował mi torbę na siłownię jak pakował swoją, zapytał czy mnie z siłki odebrać wieczorem, czy gdzieś wyjdziemy bo piątek. Koleżanki w robocie ciągle mówią, jak mam z nim fajnie. I w sumie mają rację, tylko no.
|