|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2025-03
Wiadomości: 23
|
Dot.: Rozum czy serce? Żonaty kolega.
Cytat:
Napisane przez Majka30ka
Ile trwa ta znajomość, twoje zauroczenie? Być może to chwilowe i z czasem przywykniesz do jego obecności, przestanie robić na tobie tak duże wrażenie.
|
Postaram się opowiedzieć jeszcze raz, na spokojnie. W wakacje robiłam tam praktyki- 1,5 miesiąca. Od początku w sumie złapaliśmy dobry kontakt, był mega pomocny, wszystko cierpliwie mi tłumaczył, pokazywał, czasami po kilka razy, odpowiadał na każde moje pytanie (miałam ich całe mnóstwo, niektórzy już się śmiali żebym sobie dała spokój, a on zawsze jak do dziecka). Ma też ogromną wiedzę i jest świetny w tym co robi. Przychodziłam więc głównie wtedy kiedy on miał zmianę (system 12h) żeby jak najwięcej się nauczyć, on sam też dużo pozwalał mi robić (co dla mnie było bardzo dużym plusem). I w ogóle nie patrzyłam na niego na początku jak na faceta, byłam zafascynowana tym miejscem, wszystkim wokół. Bardzo dużo rozmawialiśmy ale głównie o studiach, o tej pracy, ja jak się czasami nakręcę z pytaniami to końca nie widać i on się śmiał, że w końcu ma z kim dzielić pasję. Z czasem zaczęły się te prywatne rozmowy, żarciki. No ale skończyłam praktyki i tyle. Zresztą wtedy jakoś mnie to specjalnie nie ruszało.
Cała ta historia się bardziej rozkręciła jak tam wróciłam po kilku miesiącach na wolontariat. Bliżej go poznałam, on też zaczął trochę bardziej wypytywać, jak byłam z drugim zespołem to dzwonił (nie do mnie, nie ma mojego numeru) żebym przeskoczyła do jego zespołu, zaczęliśmy częściej wychodzić na papierosa, jeszcze więcej rozmawiać, jak gdzieś tam próbowałam się dystansować to od razu pytał co się dzieje, czy wszystko w porządku. Nie wiem w którym dokładnie momencie u mnie się coś ''zapaliło''.
A wolontariat mam teoretycznie od grudnia, ale w grudniu byłam tam może ze 3 razy? Musiałam zmienić pracę żeby móc sobie na to w ogóle pozwolić i dopiero od stycznia jestem tam w ''pełniejszym'' wymiarze. Na ogół 2-3 razy w tygodniu na te dwunastki i czasami jeszcze na parę godzin po pracy (tej mojej właściwej, to zleceniówka więc dopasowuje sobie grafik głównie pod ten wolontariat, bo na tym mi właśnie zależało). W weekendy mam zajęcia więc rzadko tam bywam, chociaż się zdarza. Jego zresztą też nie ma tam codziennie, bo to zależy od grafiku i bywało, że byłam tam kiedy jego nie było. Albo miał nockę i widzieliśmy się przez chwile rano jak ja dopiero przyszłam. Nic to jakby w moim postrzeganiu tego miejsca nie zmieniało, z innymi też mi się tam super pracuje. No ale z czasem zauważyłam, ze jak on jest to się inaczej czuje, inaczej na niego patrze, zaczęłam o nim myśleć, pojawiły się te motylki i wszystko się posypało.
Co do tego, że mnie fizycznie nie pociąga to napisałam, że na początku nic mnie nie siekło, bo nawet nie do końca jest w moim typie (biorąc pod uwagę jacy faceci podobali mi się do tej pory), no ale z czasem im więcej rozmawialiśmy, im więcej było jakichś tam sytuacji gdzie pokazywał swoją opiekuńczość, troskę, ale też fajne podejście do życia, pracy itd przyszło to zauroczenie.
I pojawiły się wątpliwości czy ja sobie dalej z tym poradzę skoro jest inaczej niż w wakacje, a że bardzo chciałabym tam pracować to stąd ten wątek i cała afera.
|