Dot.: Co zrobiłybyście na moim miejscu w tej sytuacji?
Jeżeli Twoja wypowiedź była w bardzo emocjonalnym tonie, a co gorsza zawierała jakieś odniesienia polityczne (albo można było je wywieść z kontekstu), to jestem w stanie zrozumieć, że założycielce mogło się to nie spodobać. Niektóre miejsca nie chcą angażować się w politykę czy być łączone z jakimś konkretnym ugrupowaniem. Jasne, ta sytuacja z kopnięciem dziecka w twarz była obiektywnie zła, natomiast no nie da się ukryć, że są pewne osoby (sama mam takie osoby wśród znajomych na portalach społecznościowych), które np. publikują same newsy stawiające w negatywnym świetle Ukraińców albo imigrantów itd (a jednocześnie nie dodają postów, że Polak coś źle zrobił) - wtedy myślę, że można dość jasno stwierdzić, z jakimi ugrupowaniami politycznymi się identyfikują. Być może to nie spodobało się założycielce kociarni.
Druga sprawa jest taka, że jeśli nie dogadujesz się z innymi wolontariuszami, jest Ci nie po drodze z założycielami i nie czujesz, że to Twoje miejsce itd - może udałoby się znaleźć inną fundację, w której mogłabyś się zaangażować w pomoc zwierzętom, a w której być może udałoby Ci się zbudować lepsze relacje z zespołem?
__________________
So in America when the sun goes down and I sit on the old broken-down river pier watching the long, long skies over New Jersey (...), I think of Dean Moriarty, I even think of Old Dean Moriarty the father we never found, I think of Dean Moriarty.”
|