[nan]

Powiem wprost: przerażają mnie takie wątki. Może i mam wybitnie wrażliwą skórę, którą masakruje nawet niewielkie stężenie kwasów, ale nie wyobrażam sobie samodzielnie i na własną rękę stosować środków silniejszych od Glyco-A. Przecież to jest aż 12% kwasów. Nie bez przyczyny pewnych stężeń nie powinno się stosować samodzielnie, bo można poważnie sobie zaszkodzić. Kosmetyczki robią zabiegi z kwasami 15-30%, dermatolodzy używają stężeń do 70%. Już słyszę, jak niektóre z Was dziewczyny zastanawiają się jak by tu zdobyć taki kwas np. 40%. Opanujcie się! Niech Wam się nie wydaje, że jak użyjecie 2 razy mocniejszego kwasu, to efekty będą dwa razy lepsze albo 2 razy szybsze. Nie będą! Zaszkodzić skórze jest łatwiej niż się wydaje, ale wyleczenie jej to już zupełnie inna sprawa. Kremy z kwasami należy stosować ostrożnie, systematycznie i długo, żeby efekt był taki, jak sobie wymarzyłyście. Nie katujcie tak swojej skóry, bo nikt Wam nie da nowej, jak narobicie sobie szkody. Szczególnie, że słyszę jednocześnie o jakichś peelingach (może jeszcze ściernych, albo termicznych) o oczyszczaniu u kosmetyczki. Albo rybki albo akwarium. Wybrało się metodę, to trzeba stosować i uzbroić się w cierpliwość. Efekty będą, ale nie po tygodniu, nie po miesiącu nawet - cudów nie ma. Nie ma tak, że jak jakiś kosmetyk jest 2 razy silnieszy, to 2 razy szybciej będą efekty! A jeżeli chce się, żeby w ogóle były to bezwzględnie należy jednak kupić porządny filtr, nakładać obficie i oczywiście zapomnieć o solarium.

Zdrowego rozsądku życzę i cierpliwości, zarówno jedno jak i drugie bardzo się przydaje przy różnorodnych kuracjach upiększających.
Pozdrawiam