Dot.: ...magia, paranormalne zjawiska i ezoteryczny świat...
Jakoś tak teraz mi sie przypomniało że któraś przytoczyła właśnie coś takiego co wciaga ludzi do wody... ja to po swojemu nazywam "Szuwarki" ...
U nas jest taka rzeczka... nie głęboka ani nie duża...
Pewnego dnia tutaj od nad sąsiad strasznie pokłócił się z żona wiec, poszedł na mostek i sobie siedzi... dużo ludzi jeszcze tą drużką przejeżdzało i widzą jak ktoś zaczyna że tak powiem "walczyć" w wodzie... ten koleś który tam własnie poszedł i "coś" co go wciągało.... Niestety utopił się... zginęło w tej wodzie conajmniej 20 osób.. od czasu kiedy tu mieszkamy...
Inny za to utopił się w rowku... zazwyczaj zbiera sie tam woda głębokości do kostek... koleś tak samo walczył... próbował trzymać się gąłązki ale na nic... również nie żyje.... po jego śmierci... dokładnie po tyg. w innej wodzie również u nad na wsi zginął jego znajomy....
Nie wiem czemu ale u nas na wsi jak ktoś umiera zaraz umiera jakas druga osoba.. i tak jest zawsze... własnie z tym kolesiem który utonął tak jakby zabral ze sobą swojego znajomego, który też sie utopił... zmarł jeden na raka (który przynajmniej wiedział że go ma ) a po nim zaraz inny (jego znajomy) również na raka ... ale w życiu nikt nie przypuszczał że on mógłby go mieć... czuć sie dobrze, pracował w polu... no normalnie chodząca zdrowotność... a tu takie coś... umarła taka już starszawa babcia... pamietam że dziadek ją zawsze woził do Kościoła co niedzielę... no miała już prawie 90 lat... i pewnej niedzieli ona doniego "żeby nie przyjeżdzał" a on dlaczego... no to ona " że ta niedziela jest dla niej przeznaczona" Dziadek nie przyjechał tak jak sobie życzyła... i .... babunia zmarła tuż po godzinie jak kończy sie u nas w Kościele msza.... no.. i po niej zaraz inna osboba, która nagle wychodząc na dwór dostała zawału...
|