[chooomik]

Napisane przez niezamienna_juz_na_nic

No i stało się
Uprzejmie donoszę, że dorobiłam się pierwszego w swej karierze podrażnienia. Chyba jednak przesadziłam z kwasami - wczoraj wpadło mi do głowy, że skoro glukonolakton jest taki fajny i łagodny, to wzbogacę nim hydrolat, co w sumie u mnie daje trzy aplikacje toniku z kwasami dziennie + serum kwasowe na wieczór Do tego kaloryfery i bunt skóry gotowy.
Na razie doprowadzam się do stanu użyteczności hydrolatem migdałowym i maceratem herbacianym zmieszanym z pantenolem. Działa

ups współczuje ale macerat herbaciany naprawdę dobrze łagodzi po kwasowe rewelacje, przetestowalam na pręgach po kwasie mlekowym także pewnie lada chwila będzie po sprawie.

U mnie sezon kaloryferowy ktory w sumie zaczął się już ze 2 tyg temu - też mi daje w kość, a raczej w twarz. Nie ma jeszcze dramatu, ale muszę częściej stosować physio - mieszam go teraz z tamanu i grantem i kłade ze 3-4 razy w tyg na noc i jest ok. Olejuje się na dzień i w pozostale wolne noce. To będzie moja pierwsza zima z olejami ...ciekawa jestem czy dadzą rade... Pamiętam, że jesień zeszłego roku przebrnęłam na masle awokado z olejkiem różanym, a potem poszłam w kremy. W tym roku planuję pozostac w większym stopniu przy olejach, bo moja cera nigdy nie była taka fajna jak teraz.