Maskotka Wizaz.pl
Zarejestrowany: 2003-03
Lokalizacja: Wielka Brytfanna
Wiadomości: 1 874
|
Winnie the Pooh - TYLKO od lat 18-u !!!!! CZ. 2
Jeśli nie masz 18 lat nie powinnaś tego czytać !!!
Jeśli Uwielbiasz Kubusia Puchatka - też tego nie czytaj.
Redakcja i właściciele wizaz.pl nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, za mój stopień demoralizacji....
Ti.
CZĘŚĆ SIÓDMA : THE POLITICAL FICTIONS
Nastała jesień. Warunki pogodowe wymusiły zakończenie picia w systemie łąkowo-leśnym. Nasi bohaterowie urządzali więc popijawy w nowym domku Królika, który otrzymał w akcji "Buduj z Gazetą Wyborową". Tego dnia pierwszy obudził się Tygrysek.
- ☠☠☠☠a, ale mnie łeb... zajęczał i kopniakiem obudził Prosiaczka.
- Co jest matko☠☠☠co, w mordę chcesz? uprzejmie przywitał się Prosiaczek.
- Taa, a drugiego do ręki - warknął Tygrysek.
- Ciszej, zasrańcy - jęknął Puchatek - kto mnie tak ☠☠☠☠a zarzygał!?
Wykwintną konwersację przerwał im warkot silnika i dźwięk klaksonu.
- Kogto terra daiabli przyniesły? - zabełkotał Królik.
Zaciekawiona brygada wyległa przed domek. Zobaczyli chwiejnie wysiadające z czarnej limuzyny Faceta W Niebieskiej Koszuli.
- Przepraszam, czy to Las Katyński? spytał się Prezes Wszystkich Polaków.
- Nie, ☠☠☠☠a, Stumilowy - warknął Kłapouchy
- Bo ja właśnie jadę na obchody, i trochę wczoraj wypiliśmy, i się tego... wzruszyłem, i nie możemy teraz znaleźć drogi - pieprzył bez związku Prezes Wszystkich Polaków. Macie coś do picia?
- O! Olek, Olek! Z chujami discopolowcami nie pijemy - prosto z mostu ☠☠☠nął Puchatek.
- Panowie, ☠☠☠☠a, grzeczniej - zdenerwował się Prezes Wszystkich Polaków - jak moi chłopcy z Biura Ochrony (Nie)rządu wam przy☠☠☠☠☠☠☠ą z bazook to inaczej będziecie gadać! I nawet uzi Prosiaczka wam nie pomoże! Więc co macie do picia?
- Tylko tanie wina podróba "BYX", bo się "BYK" w ☠☠☠anym sklepiku skończył - powiedział Tygrysek.
- Dobra, ujdzie - ucieszył się Prezes Wszystkich Polaków - idziemy do środka
Po paru winach Prezes Wszystkich Polaków wyciągnął Sowieckoje Szampanskoje.
- To jeszcze ze starych dobrych czasów, gdy Linda grywał opozycjonistów, a nie ubeków, wtedy sie piło, sie jadło - rozmarzył się
- Stary, ☠☠☠☠a nie ☠☠☠☠☠☠☠ - nie wytrzymał Prosiaczek - lepiej wyślij bodygardów po wódę bo sie alkohol kończy
Po chwili przed uszczęśliwioną brygadą stała skrzynka wódy, a atmosfera zaczęła się ocieplać
- Mam dla ciebie za☠☠☠isty projekt, jak wygrać przyszłe wybory - odezwał się Prosiaczek - hasło "Kwas dla mas", a do każdej ulotki dodaj kartonik z LSD, jak cały kraj będzie na tripie bez trudu im wmówisz żeby nasrali sobie na głowę... chciałem powiedzieć: głosowali na ciebie.
- Kochany, biorę cię na szefa mojej kancelarii - stwierdził mocno napruty Prezes Wszystkich Polaków. W tym momencie otrzeźwił go mocny cios wałkiem w głowę.
- Cześć Jolka, moja ty ☠☠☠☠oleńko - ucieszył się Prezes Wszystkich Polaków
- Co ty sobie ☠☠☠☠a chuju wyobrażasz - przywitała go żona - szukają cię wszystkie ☠☠☠ane służby, a ty pijesz z jakimiś zasranymi świniami!
- Nie ze świniami, tylko Prosiaczkami - stanął w obronie przyjaciela Puchatek
- A ty sie zafajdańcu nie wcinaj, bo z misia się zmienisz w niedźwiedzia... syberyjskiego! My jeszcze mamy swoje kontakty! - wydarła się Jolka.
- SIAT-DA-FAK-AP! - W☠☠☠☠ił się Kłapouchy - Wypierdalać stąd oboje! Od rana łeb mi pęka a wy się drzecie jak by was ktoś ruchał od tyłu! To jest las - ☠☠☠any rezerwat kurewskiej przyrody! Tu ma być ☠☠☠☠a CISZA!!!
Echo jego krzyku goniło limuzynę z uciekającą w popłochu Pierwszą Parą.
- I z nimi mamy wybrać przyszłość?! - Nie mógł się tylko nadziwić Królik.
Najrozsądniej do sprawy podszedł Puchatek.
- Panowie, strasznie mam ochotę podupczyć - stwierdził.
- W sumie ja też - ożywił się Tygrysek.
- I ja! I ja! - strasznie podniecił się Prosiaczek.
Ponieważ reszta brygady też chciała, przystąpiono do obmyślania planu, przy okazji dalej rozpijając zawartość skrzynki.
- W sumie zawsze pod ręką mamy Kangurzycę, tylko że ona daje wyłączne od tyłu, bo w torbie nosi Maleństwo - rozpoczął Królik, wypowiedź kończąc artystycznym czknięciem
- Maleństwo można podrzucić pod opiekę Panu Sowie - stwierdził z obleśnym uśmiechem Puchatek - co prawda to kawał s☠☠☠☠ysyna, ale niech też ma trochę frajdy...
- ... a my w tym czasie porządnie wyruchamy mamuśkę - rozmarzył się Kłapouchy.
- Ale będzie balet! - podniecił się Prosiaczek, któremu już od dawna stała gigantyczna pała - mimo, że najmniejszy z całej brygady miał chuja w rozmiarze XXL, co napawało go kurewsko wielką dumą.
- Witajcie - drzwi się otworzyły i stanął w nich Krzyś - mimo wszystko przyszedłem was zaprosić na mszę żałobną za moją mamę
- Geje precz! - rzucił się na niego Tygrysek - Zresztą już mamy inne plany, idziemy wyruchać Kangurzycę.
- Tak nie można! - zbulwersował się Krzyś
- Nie bój, nie bój - pocieszył go Królik - jeśli twoja mamuśka jeszcze nie ostygła, to później do niej zajrzymy i ją wyobracamy. Mój chuj gardłem jej wyjdzie!
- A ja się jej spuszczę do oczodołów - dołączył się Kłapouchy.
- Zawsze marzyłem żeby przerżnąć dosłownie kobite w pół, teraz będę miał okazję - dorzucił swoje Tygrysek.
- Nawet nie będziesz jej musiał chować, bo nie będzie czego zakopywać!!! - krzyknął za uciekającym Krzysiem Prosiaczek.
- ☠☠☠☠a, roz☠☠☠aliśmy ☠☠☠☠☠☠☠ony nadajnik Radia Maryja, a i tak pada - w drodze do Kangurzycy stwierdził ze smutkiem Kłapouchy
- Tak, ale za to w całym lesie nie trzeba będzie przybierać drzewek jak przyjdą gówniane Święta - i tak wszystkie po wybuchu atomówki świecą jak psu jaja - pocieszył go Prosiaczek zawijając swoją fujarę w płaszcz przeciwdeszczowy
- Komisję mi s☠☠☠☠ysyny przysłali, budowlaną. Dom na działce będą mi rozbierać, czy aby na pewno z materiałów odpadowych... Faktur chcą! A kto ☠☠☠☠a tyle lat faktury trzyma?! - zawodził Królik, który swój domek postawił na dziko, bo z "chujami urzędasami rozmawiać nie będzie!"
- Wczoraj mówiłeś, że masz... delikatnie przypomniał mu Puchatek
- Puchatek! Ty się ☠☠☠☠a ode mnie od☠☠☠☠☠☠☠!!! wydarł się Królik
- Panowie, to są chyba jednak, ☠☠☠☠a, teksty z innej bajki - zaczął uspokajać ich Kłapouchy. Tak gawędząc doszli do slumsów, gdzie mieszkała Kangurzyca.
- O rzesz ☠☠☠☠a jej mać we wszystkie otwory ☠☠☠ana, nie ma jej! Zmartwił się Prosiaczek
- Jednak, normalnie, to zła kobieta była... Nie mógł się powstrzymać Kłapouchy
- Teraz temu chujowi z cytatami od☠☠☠ało - w☠☠☠☠ił się Puchatek - no to co robimy?
- ☠☠☠☠☠☠☠e to wszystko, idę coś zjeść - stwierdził z rezygnacją Królik - już mi się nawet jabola pić nie chce...
Zawiedzeni przyjaciele rozeszli się do domów, umawiając sie na wieczór do Puchatka. Ostatni dotarł Królik, był pijany jak zając.
- Brygada! Eureka! Odkryłem! Od dzisiaj będziemy pić PONCZ!
- Ocipiałeś!? A skąd my niby ☠☠☠☠a weźmiemy wazę i chochelkę żeby to rozlewać. I kto miałby za to płacić?! - zbulwersował się Prosiaczek
- Nie, nie, nie! Po trzykroć ☠☠☠☠a nie! Nie taki poncz! Będziemy pić nasz krajowy "Poncz - zaprawa do ciasta" ma to to 63 stopnie i kosztuje grosze! - nie mógł się uspokoić Królik
- A da się tą chujowiznę wogóle pić? - Kłapouchy był jak zwykle sceptyczny
- No, Baranowski, znaczy Bols, to nie jest, ale smaczniejsze od denaturatu - uspokoił go Królik - zresztą nie ma co pieprzyć po próżnicy - mam tu dla każdego po flaszeczce
Brygada niewiele myśląc przystąpiła do odbijania butelek z eliksirem
- Oby nam się...! - wzniósł toast Puchatek
- ...dobrze piło! - dokończył Prosiaczek
- ☠☠☠☠a, ale kopie - stwierdził Kłapouchy - to jest za☠☠☠iste!
- A widzicie ☠☠☠☠a, a widzicie, jednak wam smakuje - Królik był z siebie za☠☠☠iście dumny
- Jeszcze Polska nie zginęła póki my pijemy! zakrzyknął Puchatek, który zaczął zbliżać się do połowy flachy. Ale dajcie mi now popite bo może być źle
- Tejk dis - zawieśniaczył Tygrysek podając mu piwo. Wszyscy bawili się za☠☠☠ście nie wiedzieli jednak, że eliksir ma magiczne właściwości... Pierwszy złapał fazę Kłapouchy.
- Mogiła, cmentarz, destrukcja, upadek, ostateczny krach systemu korporacji - zaczął zawodzić
- Ja wolę masakrę, masakrę, masakrę - podśpiewywał Prosiaczek szalejąc z piłą mechaniczną po mieszkaniu
- Ja jestem pasażerem, wyrywam dermę z siedzeń - darł się Tygrysek rozpierdalając ostatnie ocalałe krzesło
- Prawy do lewego! - krzyknął Puchatek zarzygując siedzącego obok Królika, który nawet tego nie zauważył
- Niepokonany w dwudziestu ośmiu walkach, uwolniony z miasta Włocławka! - wykrzyknął Królik i usnął
- No to ☠☠☠☠a mamy za☠☠☠istą imprezę - padając pod stół ostatkiem sił wykrzyknął Prosiaczek. Wkrótce w jego ślady poszli Kłapouchy, Tygrysek i Puchatek.
Następnego dnia pierwszy ocknął się Kłapouchy, łypiąc jednym niezarzyganym okiem po pobojowisku. Prosiaczek ze zgniłym jabłkiem w ryjku leżał na stole, Puchatek puszczał na wielorybka kolejnego bełta zarzygując siebie oraz leżącego pod nim Królika, najlepiej prezentował się Tygrysek - co prawda miał drgawki, ale był prawie przytomny
- To co ☠☠☠☠a dziś pijemy? Spytał kontrolnie Tygrysek
- PONCZ ☠☠☠☠A PONCZ!!! - usłyszał poczwórny okrzyk
Wkrótce brygada wyruszyła na spotkanie nowych przygód, tu zupełnie niedaleko...
CZĘŚĆ ÓSMA : COOL WAR
Nastał kolejny mroźny grudniowy dzień. Radio Maryja niczego nie zapowiadało, bo zostało wykupione przez żydomasonerię. Nikt nie wiedział po co takim sprytnym ludziom taka chujowa radiostacja. Kubuś Puchatek otworzył przekrwione oko i sięgnął po swojego ulubionego J23; podobnie jak Pilch uważał, że na kaca najlepsze jest piwo.
- Ja ☠☠☠ię - zajęczał Królik - ale musiało być za☠☠☠iście, nic nie pamiętam.
- Nawet tego jak pomyliłeś gniazdko z jakąś cipką i potem cały fiut ci się iskrzył?! - nie mógł się nadziwić Tygrysek.
- Faktycznie, osmalony jakiś - stwierdził beznamiętnie Królik - chuj z tym...
- Bez wątpienia - zarechotał Prosiaczek.
- ☠☠☠☠a, ale tu syf, znowu trzeba będzie wy☠☠☠ać dywan na dwór - jak spadnie deszcz to się sam wypierze - stwierdził Puchatek.
- Brygada, idziemy do sklepu, takie ochlajparty trzeba uczcić kolejną popijawą - rzucił hasło Prosiaczek
- A skąd, po☠☠☠usie, weźmiesz na to pieniądze - sprowadził go na ziemię Królik - przecież już wszystko przechlaliśmy.
- Oł szit, Hjuston, łi hew problem! - wykazał się swym angielskim Tygrysek - co robimy?
- Dobra, dajcie mi co macie, a ja coś wykombinuję - postanowił Prosiaczek.
- Masz, ale jak zgarniesz kasę i sam wszystko wychlejesz, to będziesz miał taki w☠☠☠☠☠☠☠, że będziesz nas błagał żeby cię dobić - ostrzegł go Puchatek. Prosiaczek wyruszył z pieniędzmi w drogę. Nim brygada zaczęła się niecierpliwić był z powrotem.
- Kompletnie ochujałeś?! Do końca cię po☠☠☠ało?! Masz nasrane do głowy?! Pieprznęło cię?! Coś ty kupił w mordę ☠☠☠any?
- Panowie, spokojnie. Puchatek, dawaj ACE - uspakajał ich Prosiaczek.
- Ty posrańcu, tobie nawet ACE nie pomoże, zresztą ono jest i tak bez alkoholu - rzucił Puchatek.
- Dawaj i nie ☠☠☠☠☠☠☠, wiem co robię, piszczelówka nie jest taka zła, tylko trzeba ją odpowiednio przyrządzić. Gówno prawda że denaturatu nie można pić! - wydarł się Prosiaczek.
- Patrzcie, do jagodzianki dolewamy trochę ACE, to strąca barwnik, a na dnie powstaje osad. Tera delikatnie przelewamy, tak by osad pozostał w środku. Bierzemy chlebek, przekraiwamy i przesączamy zlany płyn. Dodajemy kwasek cytrynowy, żeby tak nie śmierdziało i gotowe!
- Dobra, Einstein, pij pierwszy - rozkazał Tygrysek. Prosiaczek wprawnym ruchem wychylił pięćdziesiątkę wyprodukowanego trunku.
- No i jak? Dorze się czujesz? Nie chcesz zakąsić? - brygada uważnie przyglądała się Prosiaczkowi.
- Pa pierwym nie zakąszaju - powiedział z dumą Prosiaczek - To chcecie złamasy, czy mam wypić resztę sam?
- No nie, co ty, kolegom byś nie dał? - Wszyscy ochoczo przyssali się do wynalazku. Po chwili wszystkim zrobiło się cieplej i lżej na duszy.
- Pić życia rozkosz, a cóż nam to szkodzi... - zanucił Królik.
- Dobra, dobra, ty się tu ☠☠☠☠a nie rozczulaj - zgasił go Puchatek - 0,5 na tyle osób to trochę mało.
- Wszystko, co dobre szybko się kończy - stwierdził filozoficznie Kłapouchy.
- Wiem! Wiem, co zrobimy! - wydarł się Tygrysek - pójdziemy po Krzysia! Ta zafajdana pipa zawsze ma jakąś kasę!
Po chwili cała brygada raźno się zataczając brnęła przez zaśnieżony las.
- ☠☠☠☠☠☠☠ę to, co za po☠☠☠any klimat! Albo leje, albo jest kurewsko gorąco, albo taki mróz, że fujara zmniejszyła mi się do rozmiarów fistaszka - biadolił Puchatek, oglądając z troską swoje przyrodzenie.
- Co, ☠☠☠☠a, chcesz - nikt ci nie obiecywał, że będziesz żyć w normalnym kraju - zauważył Królik.
- He, he po☠☠☠usy, trzeba myśleć zawczasu i się umieć zabezpieczyć - cieszył się Prosiaczek, który na swojego fleta założył wełnianą skarpetkę.
- O widzę chuja! Tam jest! - wykrzyknął Tygrysek, który zauważył idącego z naprzeciwka Krzysia.
- Cze, pipa, masz szluga? - zaczepił Krzysia Puchatek.
- Nie mam, przecież wiecie, że nie palę - powiedział przestraszony Krzyś.
- To dorzuć się do wina, daj dwa złote - podsunął się Kłapouchy. Reszta brygady zaczęła otaczać frajera.
- Nie mam! - krzyknął przestraszony Krzyś, patrząc którędy uciec.
- A wiesz, że jak znajdę, to masz w☠☠☠☠☠☠☠? - ostrzegł go Puchatek.
- Ale ja naprawdę nie mam! - krzyknął ze łzami w oczach Krzyś i zaczął uciekać.
- Łapać pipę! - wykrzyknął Puchatek. Najszybszy był Tygrysek, dogonił zbiega i wprawny ciosem w skroń powalił go na ziemię.
- Ty gnido, przed nami będziesz uciekał?! Teraz dostaniesz w☠☠☠☠☠☠☠! - Tygrysek zaczął kopać Krzysia po głowie, reszta też kopała gdzie popadło.
- Spokój już, mówię ☠☠☠☠a, że starczy - przywołał ich do porządku Puchatek - żywy nam się bardziej przyda. Poza tym nie potrzeba nam tu żadnych czarnych marszy. Obszukać go!
- Klucze, dokumenty, pluszowy miś, zdjęcie Szadiego z przyklejonym różowym serduszkiem - zaczął wymieniać Królik - o, jest i portfel. Brygada! Wciąż jesteśmy młodzi, piękni, a teraz jeszcze bogaci! Frajer miał 150 zeta!
- Zaraz, zaraz, niech policzę - zaczął gorączkować się Tygrysek - jeśli Wisienka kosztuje 3,40 to...
- Pamiętaj o chujowej kaucji - uświadomił go Prosiaczek
- No tak, czyli 3,90 to starczy nam na... 36, nie 41... - na mordzie Tygryska malował się straszliwy wysiłek - nieważne, no na dużo butelek! - zakończył.
- Eee, ciągle te syfiaste jabole - skrzywił się Kłapouchy, który miał wrzody - pojedźmy na Stadion i nakupujmy ruskiego spirytusu!
- ☠☠☠☠a, to jest myśl - ucieszył się Królik - wyjdzie taniej, a lepsze na te ☠☠☠ane mrozy!
Brygada udała się na Stadion. Mieli pewne problemy z dostaniem się na samą górę, bo wszędzie stali policjanci. Kupowali płyty po 10 zł i najnowsze przygody Lary Croft po 20 zł.
- A jak pan władza kupi jeszcze jedną, to trzecią dam gratis - przymilał się jeden z handlarzy.
- Spirit, cigariety, rużje, spirit, cigariety, rużje - powtarzał jak zaklęcie Rosjanin.
- Te, Wania, a skolko tego spiryta u tebja? - zaczął Puchatek.
- Pjac litrow - odparł ruski
- A po skolko?
- Kak dlja was - dwiesti złotych
- To kak dlja t☠☠☠ja - sto piacdziesiat. U nas niet bolsze.
- Choroszo - przypieczętował transakcję Rosjanin.
Brygada powiększona o baniak powędrowała do domu. Pierwszy trunku spróbował Prosiaczek.
- O żesz chuj, no ja nie wiem czy to na pewno jest spirytus! - stwierdził - Patrzcie! - i wylał parę kropli na stół, po czym zbliżył zapałkę. Domkiem targnęła eksplozja, drzwi wyleciały na dwór, a na suficie pojawił się osmalony krąg.
- Kłapouchy, ty masz najdłuższy jęzor, oceń co to za zajzajer - zakomenderował Tygrysek. Kłapouchy pociągnął spory łyk, poczerwieniał, zbladł, zzieleniał, w końcu doszedł do siebie.
- Spoko, można pić, to normalny spiryt - w większości, poza tym wyczuwam politurę, domieszki paliwa z rakiet, chyba balistycznych, parę procent HCl, spirytus drzewny, tradycyjny metanol, a co najważniejsze to wersja syberyjska - nie zamarza do minus 70 stopni, bo robili to na bazie borygo. Trzeba tylko rozcieńczyć wodą i obficie zagryzać ogórami. A w ogóle to robili go nie w Rosji tylko na Ukrainie.
- A jak to ☠☠☠☠a poznałeś?! - wszyscy nie mogli wyjść z podziwu dla umiejętności Kłapouchego.
- To proste, ćwoki, spójrzcie jaką daje poświatę - musieli go robić koło Czarnobyla.
- No, dobra nie ma co gadać, trzeba polewać - zauważył trzeźwo Królik - szczególnie, że strasznie piździ przez te wy☠☠☠ane drzwi.
- Spoko, niedługo ten ☠☠☠any śnieg i tak zasypie całe wejście, przynajmniej nie będzie wiało - rzucił Puchatek zajęty rozcieńczaniem spirytu - Kłapouchy, ile to może mieć procent?
- Mnie się widzi, że jak nic z 80.
- Dobra, to daję 4 litry wody, będziemy mieli 9 literków ostro☠☠☠nej wódeczki. Trzeba tylko wystawić na dwór, żeby się zmroziła.
- A jak nam ją ktoś za☠☠☠☠☠☠☠i? - zatroszczył się Królik.
- A niby kto?! - zaśmiał się Kłapouchy - przecież wszyscy się nas tu boją, że ich za☠☠☠iemy. Jak ostatnio zobaczyło mnie Kangurzątko, to tak spierdalało, że się roz☠☠☠ało o drzewo. Zęby to teraz może nosić na sznurku, jako wisiorek.
Śmiejąc się nasza brygada rozsiadła się na podłodze, zapijając wódą i obficie zagryzając konserwowymi ogórami. Na dworze zapadała mroźna, grudniowa noc.
CZĘŚĆ DZIEWIĄTA : MERRY X-TMAS
Był piękny grudniowy dzień, słonko prześwitywało przez chmurki, z których prószyły małe płatki śniegu. Na falach Radia Maryja, będącego teraz własnością spółki xiądz Jankowski-Wojciech Cejrowski słychać było: "Ścieżka sprawiedliwości wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności. Bo on jest stróżem brata twego i znalazcą zagubionych dzieci. I dokonam na tobie srogiej pomsty w zapalczywym gniewie i na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci. I poznasz, że ja jestem Pan, kiedy wywrę na tobie swoją pomstę...". Króliczek, Puchatek, Kłapouch i Prosiaczek będąc w stanie z lekka wczorajszym obmyślali plan wigilijny, wytężając przy tym resztki szarych komórek, które pozostały im po wczorajszej bibie u Krzysia, którego jednak - na niej nie było.
- ☠☠☠☠a, panowie - entuzjastycznie zabrał głos Puchatek - są święta, a my nie mamy nawet ☠☠☠anego drzewka.
- Zgadzam się z tobą - odrzekł Królik.
- Co my teraz zrobimy, jeśli nie będziemy mieli choinki, to ten stary, gruby pajac w czerwonym wdzianku nie przyniesie nam prezentów - ze zdenerwowaniem na ustach powiedział Prosiaczek biorąc do ryjka kartonik LSD.
- Chłopaki ten towar jest chyba z☠☠☠any, nie czuję efektu - powiedział, po czym wszedł na dach i skoczył machając energicznie łapkami, po czym z hukiem przy☠☠☠ał o ziemię.
- Nie towar jest z☠☠☠any tylko Prosiaczek, który od wczoraj po wypiciu trzech HERAKLESÓW stracił łączność z Ziemią - zasugerował Kłapołuchy.
- Teraz chyba ją odzyskał - odparł Puchatek, po czym wszyscy wybuchli śmiechem.
Nagle drzwi otworzyły się z wielkim hukiem i Tygrysek wpadł do domku z dwoma zgrzewkami win.
- Co za pieprzona pogoda, czy my mieszkamy na jakimś ☠☠☠☠☠☠☠onym biegunie?! Jest taki ziąb, że sobie jaja odmroziłem.
Puchatek szybko chwycił za jedną z butelek nalewki.
- Co ☠☠☠☠a jest, wińsko zlodowaciało, przecież to nie jest nasz HERAKLES!
- Jasne, że nie. To wino jest jeszcze tańsze i nie trąci tak siarą, a nazywa się Napój Boguff - odparł z dumą Tygrysek.
- Gdzie to kupiłeś? - spytał z ciekawością Puchatek.
- W tej nowej rozlewni win, tu za lasem, jak ona się nazywa, a już wiem H2SO4.
Kłapołuch od dłuższego czasu siedział w kącie i rozmrażał pod swoją dupą butelkę wiśniówki.
- Ty s☠☠☠☠ielu chciałeś obalić samemu butelkę siarkofruta! - wrzasnął Królik i zaczął wyrywać butelkę spod tyłka Kłapouchego.
- ENAF!!! - wykrzyknął z angielsko-polsko-wiejskim akcentem Puchatek - puścimy butelkę w obieg i każdy się napije.
- Nie ☠☠☠☠a, nie tak miało być, wszystkie nalewki zostają na jutrzejszą Wigilię - powiedział Prosiaczek, który właśnie wszedł do domu.
- Bekon ma rację - poparł go Tygrysek - a teraz musimy skombinować sobie jakieś drzewko.
- Nie daleko jest tartak, to nasz cel - powiedział Kłapołuchy piłując swojego obrzyna.
- Oki, ja i Kłapołuchy zajmiemy się iglakiem, a wy skompilujcie jakieś ozdupk, powiedział Puchatek dumny z roli przywódcy.
Po niedługim czasie dwóch śmiałków znalazło się pod bramą tartaku.
- Osłaniaj mnie, szepnął do Puchatka Kłapołuchy przecinając ogrodzenie.
- OŁ-SZIET-MADA-FAKA - zawieśniaczył Puchatek widząc zbliżającego się do niego strażnika.
- Giń s☠☠☠☠ielu - krzyknął Kłapołuchy wyłaniając się zza drzewa z dwururą w łapach, z której przymierzył tak celnie, że głowa ciecia znalazła się na dachu oddalonego o sto metrów budynku.
Rozległ się alarm.
- Spieprzamy! - Wrzasnął Kubuś.
- Poczekaj, a drzewko?
- Dobra idziemy do magazynu.
Znaleźli tam TIRa wypełnionego choinkami, do którego natychmiast wsiedli.
- Trzymaj się - powiedział ze spokojem Kłapołuchy.
- DOOM! - jedziem na sukinsynów aaaaa... jesteśmy rzeźnikami... krwiii niewinnych - ryknął Puchatek.
Po chwili ludzkie szczątki walały się po całym terenie.
- Dobra zrywamy się stąd - powiedział niewzruszony Kłapołuchy.
Tymczasem rozpoczęła się właśnie akcja za☠☠☠ania bombek z tutejszej fabryki.
O dziwo brygada weszła do środka bez problemów, no może poza jednym, gdyż Prosiaczek nie wrócił jeszcze z podróży.
- Chłopaki oni tu są DEJ-AR-HIR, wrzasnął spanikowany.
Lecz nagle soczysty, uspakajający kopniak wylądował na jego twarzy, a but Tygryska powoli osunął się z jego czoła.
- Zamknij się, nie przyszliśmy tu na grzyby, popij siarkofrutem to ci przejdzie.
- Panowie przyszliśmy tu z misją, bierzcie bombki i spieprzamy - krzyknął Królik.
Pod wieczór cała brygada stała już pod domem Krzysia do którego zaprosili się na Wigilię. Ubrali choinkę po czym przez dłuższy czas się jej przyglądali.
- Ja ☠☠☠☠☠☠☠ę... - wrzasnął Kłapołuchy.
- Kogo? - spytał z zaciekawieniem Krzyś.
- A co chciałbyś żeby ciebie, mały pedałku? - wtrącił się do konwersacji Królik.
- No.
- Ja ☠☠☠☠☠☠☠ę - kończył swą myśl Kłapołuch - przecież ta choinka nie ma gałęzi.
- Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak - odparł z dumą Puchatek.
- Szczegóły są nieistotne - powiedział Tygrysek, który zabierał się właśnie do otworzenia pierwszej butelki wińska.
- Chłopcy, może Sylwestra też spędzicie u mnie?
- Nie, na Sylwka idziemy na mordobicie do remizy - odparł Tygrysek.
- Ta, będzie koncert BOYS-ów! - wykrzyknął radośnie Królik.
- Rozbijemy gejów - wtrącił Kłapołuchy.
Impreza rozkręcała się w najlepsze, gdy nagle...
- Kłapołuchy, ty ośle, oddawaj, to ostatnia butelka - krzyknął niezadowolony Prosiaczek - panowie on chce sam opróżnić ostatnią butelkę Napoju Boguff.
- Oddawaj mi tą... - nie dokończył Puchatek, gdyż rozzłoszczony Kłapołuch ☠☠☠☠☠☠☠nął ze swojej dwurury w jego stronę, ale na szczęście noga mu się podwinęła i nie trafił tylko wy☠☠☠ał o ziemię i złamał sobie rękę - ...okej zatrzymaj ją sobie, wcale nie jest mi potrzebna - zaczął wycofywać się Puchatek.
- AAAA!!! - krzyczy ile sił w płucach Kłapołuch.
- Zamknij ryj, ty ☠☠☠any debilu i zobacz co zrobiłeś, choinka się pali - wrzasnął Tygrysek, ponieważ kula trafiła w świeczkę, od której zajarzyło się całe drzewko.
- Choinka się nie pali, tylko świeci - odparł ze spokojem Puchatek.
- No to się przyjrzyj, bo teraz firanki się świecą - ryknął Tygrysek.
- Brygada, wypierdalamy stąd, bo zaraz się usmażymy! - wrzasnął Puchatek.
- Trzeba pomóc Kłapouchemu - wtrącił Prosiaczek.
- A chuj z nim, ratuj jak najwięcej bimbru i borygo, i nie zapomnij o ostatniej butelce Napoju Boguff - darł się Puchatek.
Cała brygada cudem uratowała swoje tyłki z płonącego domu, a Krzyś wyciągnął nawet Kłapouchego.
- Szybko policzcie butelki, czy żadnej nie brakuje?! - z niecierpliwością pytał się Puchatek.
- O ☠☠☠☠a! Brakuje jednej butelki bimbru, pewnie poszła z dymem - zasmucił się Tygrysek.
- Uczcijmy jej pamięć minutą ciszy - zaproponował Prosiaczek
W tym czasie Krzyś zajął się ręką Kłapouchego.
- Te, pedałku, gdzie się nauczyłeś bandażować ludzi? - z niepewnością w głosie spytał Kłapołuch.
- Mama, zanim ją tak strasznie potraktowaliście, zapisała mnie na kurs sanitariuszy do okręgowych harcerzy - odpowiedział Krzyś.
- Do tych leśnych gejów w tych za☠☠☠istych skarpetkach? - zapytał Puchatek - To całkiem w twoim stylu.
- Panowie przestańcie ☠☠☠☠☠☠☠ić, jest dopiero północ a my nie mamy kwatery - zabrał głos Prosiaczek.
- Jak to nie mamy, idziemy do Sowy, on spędza wigilię razem z bezdomnymi dziećmi z Domu Opieki Społecznej - powiedział Tygrysek.
Po chwili byli już pod drzwiami jego domu.
- Je tam kto? - krzyknął Królik
- Już idę, muszę się ubrać - odezwał się głos.
Drzwi się otworzyły.
- Witaj Krzysiu, zawsze jesteś u mnie mile widziany - powiedział Sowa - oni też tu są, dobra wejdźcie.
- Panowie wchodzimy - krzyknął Tygrysek.
- Dzieci idźcie do pokoju zaraz do was wrócę - powiedział Sowa - a wy rozgośćcie się.
Wigilia się udała, gdyż wszyscy odzyskali przytomność dopiero 31 grudnia, włącznie z Krzysiem, który opił się oparami wińska.
CZĘŚĆ DZIESIĄTA : VOODOO PEOPLE
Pewnego piękniutkiego, zimowego, stycznowego ranka Puchatek szukał resztek miodu w swojej chatce. Niestety nic nie znalazł.
- Ja pierdzielę, znowu muszę popierdalać do sklepu po ten pieprzony miód, a na pieprzonym dworze z☠☠☠ana pogada, co za chujowizna! - stwierdził.
I kubuś powędrował do sklepu "Siurawa" po słoik miodu pitnego, ale zapomniał wziąć kasy. Lecz głupi michu nie jest.
Dawaj mioda - zaczął dresiarsko Kubuś.
- Nie mam, ☠☠☠☠a - odparł zapity sprzedawca słuchający właśnie wypowiedzi ks. Cipowicza z parafii święto pieprzonych rogalików na temat pedofilów w radiu ma-ryja.
- Jak nie dostanę de madafaken mjud to ci wyciurlam z lacza, kapujesz czy nie? - zagroził Kubuś
- Te narrator przestań mi, ☠☠☠☠a, przerywać, bo będzie ostro! (Kubuś)
- No tak kurde lepiej, a ty pipo przy kasie dawaj de madafaken mioduwe i wyłącz dis szyt! (Qbuś)
- Ok, Ok masz, należy sie 3 zł (pipa)
- Może być zamiast 3 zybli lacz w ryj? (Qba)
- Dobra, dobra mata mioda za gratisa. (pipa)
Po udanym rozboju w "Siurawie" Qbuś poszedł do Prosiaczka.
- Siema Prosidło, stary obszczymurze (qba)
- Siema menelu jeden. (Pro-siak)
- Mam mioda chceta wypić ze mną? (Qba)
- No spox (Pro...)
I tak Kubuś razem z Pro-siaczkiem wtrąbili całe 5 litrów miodu pitnego (nowego wytworu firmy produkującej Heracles - Classic Płońsk Aperitif).
- Te Qbuś qrde zara puszczę pawiora - zawieśniaczył Pro-siak.
- Eee, ja tam się już uodporniłem. (Qba)
- Ta, ale ja na śniadanko w☠☠☠☠☠☠☠iłem se do nosa trochę kleju. (Pro..)
- A wiesz co, mam ochotę za☠☠☠ać tej pipie krzysiowi, a ty? (Pro...)
- Dobry pomysł, idziemy po Tygrycha? (Qba od teraz Q)
- Nie, bo Tygrycho poszedł do fabryki butaprenu. (Pro... teraz P)
- A Kłapouchy? (Q)
- Tyż ni, on ma trzydniowego kaca po wczorajszym. (P)
- A wiesz już gdzie jest Królik? (Q)
- Słyszałem, że sellnął chatę za yabola. (P)
- Wiedziałem, że kiedyś dokona męskiej decyzji, tyle że wqrwia mnie jego Sado-Maso mania.
- No to idziem somi do chaty PipY. (Q)
- Taki fart, że mam trochę plastiku pod łóżkiem. (P)
I tak Pro-siak i Qbuś poooszzzzzliii! do chaty krzycha (z małej bo to pipa), żeby poczęstować go plastikiem.
- Hej krzysiu hop hop mamy coś dla ciebie! (Q)
- No własnie, wyłaź pipo jedna, chcemy ci za☠☠☠ać - mruknął cicho Prosiak.
- Halo, halo, koledzy co tam dla mnie macie? (k)
- Zamknij gały otwórz ryj, często to robisz z tym gejem Sovą. (Q)
- Och, jak ja kocham tę zabawę, już niiic nie widzę! (K)
- Hir juł'ar juł madafaker aaa! - i Pro-siak wieśniacko wepchnął plastik razem z zapalnikiem krzysiowi w ryj.
- Masz 3 sekundy pipo - miłej zabawy! (Q)
- Si'juł in de hell ha ha ha madafakin homosekszualist! - zawieśniaczył Pro-siak i razem z Qbusiem spierdzielili do domku. Zrobili to w dwie sekundy, bo byli na haju. Gdy zatrzasneli za sobą drzwi Kubuś zatekścił:
- Zara piźnie.
Boooooooom!!!
- Ale ☠☠☠ło! (Prosiak)
- Choć looknąć jak to looks like.
I ku swojemu zdziwieniu ujrzeli przed chatą dość dużą i za☠☠☠iście głęboką dziurę, na dnie której leżał Gofer jako zombi i jęczał w kółko wieśniacko:
- Oł fak maj hed, oł fak maj hed...
- Te, Gofer, cioto jedna, fajnie było? (Q)
- Ja ☠☠☠☠☠☠☠ę, ☠☠☠ana ciota powróciła.
- Czy was qrwa po☠☠☠ało, budowałem se qrwa nowa chatę. (G)
- Tylko qrwa bez takich! (P)
- Bo co, różowy knypasie, chata mi ☠☠☠ła!
- Miała ☠☠☠nąć chata pipy krzycha. (Q)
- No właśnie, ale ten gej schował ryj w piach jak pieprzony struś - powiedział Gofer, po czym wyciagnął spod siebie nietkniętego krzysia i odruchowo rypnął go w czachę.
- Tu jest, pedał jeden. (G)
- Ojej zombi łaaa mamo, mamo!
- Ty qrwa nie wrzeszcz, tylko gadaj łaj juł stil alajf, jak nie powiesz to też tak będziesz wyglądał! - Pogroził Zombigofer, który miał zielony, zgniły ryj i oczy przywiązane do nosa.
- Jja ja myślałem, żże że jak schowam głowę pod ziemię, to nic nie wybuchnie.
- Oprócz mojej chaty! - wrzasnął Gofer i ponownie przy☠☠☠☠ił pipie z piąchy w jego krzywy ryj, po czym wrzasnął:
- I wsadź se w dupę shady'ego! (geja z just syfu)
- A tak wogóle, czemu nic ci się nie stało po wybuchu? (Q)
- Bbo bo od takich różnych zabaw z panem Sową się uodporniłem, a głowę schowałem, bo się bałem, że stracę piękny domek.
- Już nie taki qrwa piękny - powiedział Tygrysek, który wrócił z podróży.
- Patrz jak ci go upiększyłem pipo. (T)
- Ojej mój domek jest cały w kleju (k)
- Te, ale to mu dużo nie zrobi - zamarudził Qba.
- No włacha, qrwa łi łant mor - dodał wieśniacko Pro-siak.
- Czekajta, dis klej is łatwopalny. (T)
- Kto ma fajera? (P)
I w tym momencie skacowany Kłapouchy rzucił cocktailem mołotova przez okno do domu krzycha rycząc:
- Stulcie ryje, buraki zafajdane aj łant tu slip!
- Oj mój piękny domek zniszczony! (k)
- A chcesz też mieć zniszczony ryj? - pogroził zdesperowany Gofer.
- Ta, chceta żebym wyrwał chwasta? - dodał Kubuś.
- To ja już pójdę.
I nagle zza krzaków wyłonili się sprzedawca z "Siurawy" i jego zalani bracia: Zbychu i Bania! - To ten, to ten! - darł się sprzedawca wytykając Kubusia.
- Juł ar ded - Powiedzieli bracia rzucając się na Puchatka.
- Nat soł fest madafakers - powiedzieli jednocześnie Pro-siak i Tygrych biegnąc w kierunku braci, niestety będąc na haju za☠☠☠ali o pobliskie drzewo.
- O chyba jest niedobrze! (Q)
Na szczęście skacowany Kłapouchy miał jeszcze siły by ☠☠☠nąć cocktailem przez okno prosto w braci.
Ale sie na☠☠☠ują! - powiedział wieśniacko Królik, który sprzedał chatę za yabola i mieszkał w kartonie od prezerwatyw, przez co banda nie mogła go znaleźć od trzech dni.
- Szkodówa, że nie został nikt komu można w☠☠☠☠☠☠☠ić!
- Ten pojnts for mister Kłapouchy - zawieśniaczył Qbuś, po czym rypnął o ziemię ze zmęczenia.
Jarający się bracia darli się:
- Jeszcze tu qrwa wrócimy!
Po czym w☠☠☠☠☠☠☠ili się do dziury powybuchowej łamiąc sobie karki. Gofer - jedyny przytomny oprócz Królika - stęknął:
- No i qrwa znowu muszę zapierdalać z łopatą. Po czym wziął łopatę i zaczął kopać.
- Hej Gofer łap - wrzasnął Królik, który pierdzielnął w Gofera granatem i odszedł z satysfakcją krzycząc - Zombie destroyed! MISSION ACOMPLISHED!!
CZĘŚĆ JEDENASTA : ONE FLEW OVER THE CUCOOS`S NEST
Wstawał kolejny piękny poranek. Przez smugi alkoholowego odoru unoszącego się nad domkiem Puchatka przebijało się leniwie słoneczko. Kubusia obudziło natarczywe darcie się kukułki:
- Ku-ku, ku-ku, ku-ku.
- Ku-☠☠☠☠a, czy to cholerne ptaszysko nie zamknie wreszcie dzioba?
Puchatek wstał aby odcedzić kartofelki. W tym celu udał się w głąb lasu. Rozpiął rozporek i zaczął szukać swojego małego... I szukał by tak dalej gdyby nie fakt, że nagle w całym lesie rozległ się ogromny huk kiedy to na domek Puchatka coś spadło...
- O ☠☠☠☠a jego mać co to jest???
Puchatek wyszedł z lasu i ujrzał przed swoim domkiem ogromny samolot z napisem WINO HERAKLES - CLASSIC PŁOŃSK APERITIF. Zajrzał do środka i...
- Ja ☠☠☠☠☠☠☠ę co to...
Wewnątrz leżało dwóch pedalskich pilotów na☠☠☠anych jak bela. W tym samym czasie przybiegł Kłapouchy i wbiegł do samolotu.
- Co to jest... - jęknął Kłapouchy - za☠☠☠iście...
I pobiegł do luku bagażowego. Wewnątrz znajdowały się dziesiątki kartonów z winem HERAKLES.
- Ja ☠☠☠☠☠☠☠ę, co to jest, cud czy ☠☠☠☠a Boże Narodzenie...
- Co ty, ☠☠☠ło cię coś w pustą czachę. Święta w marcu... to jest ☠☠☠any cud - wystękał Puchatek nie będąc samemu pewnym co to jest.
Nagle któryś z pilotów zaczął się budzić.
- Co teraz - zapytał Puchatek.
- ☠☠☠nij go młotkiem w łeb, niech śpi.
Puchatek nie mogąc znaleźć młotka wziął siekierę i przeżegnał budzącego się pilota w łeb. Jego mózg rozprysnął się na szybie.
- O ☠☠☠☠a, ale za☠☠☠iście...
Słysząc stęk drugiego z nich wziął zamach i przy☠☠☠ał i w jego czachę.
- Za☠☠☠any s☠☠☠☠iel, kto kazał mu się budzić - wykrzyczał z fascynacją Puchatek.
W tym czasie Kłapouchy wynosił kartony pełne butelek z winem HERAKLES. Gdy już wszystkie znalazły się na zewnątrz Puchatek w mgnieniu oka pobiegł po swoich przyjaciół, którzy leżeli niczym gówna w stogu siana...
- Wsta...wać
Na tę komendę Tygrysek z Prosiaczkiem zaczęli się budzić.
- Wstawać - tym razem pewnie powtórzył Puchatek.
- Co, po☠☠☠ało cię, czy może cię mama nie kocha? Kto tak wcześnie wstaje?
- Nikt, chyba że na jego dom spada samolot pełen wina HERACLES - powiedział Puchatek i kazał kumplom iść do jego domku, a sam pobiegł przodem.
Gdy zjawiła się reszta brygady Puchatek i Kłapouchy mieli już fazę.
- Witam was koledzy... bierzcie i pijcie, oto wino moje, a raczej tych s☠☠☠☠ysynów, którzy z☠☠☠ali się na mój ogródek.
Nie słuchając nawet tego marudzenia Prosiaczek zabrał się za otwieranie wina.
- Nie ma to jak wino za 3.40
- A co, ☠☠☠☠a, masz problem - zaczął się buntować Kłapouchy, który był już po 2,5 litrach tego trunku, a co się z tym wiązało jego język plątał się coraz bardziej z minuty na minutę - Jak tak to się pierdziel.
Królik przechodząc tamtędy ujrzał wrak samolotu i postanowił podejść bliżej.
- Co tu się stało?!
- Nic, wezwałem przez radio samolot i poprosiłem o wino... heheheh... i przynieśli...
- Tylko nie potrafili zaparkować, co?
- Nie pytaj, tylko pij - odpowiedział Prosiaczek, który kończył pierwszą butelkę.
Kłapouchy nie panując nad swoim zachowaniem zaczął rozbijać butelki o samolot. Widząc to Puchatek wziął jedną z nich i wy☠☠☠ał Kłapouchemu w głowę...
- ☠☠☠any skunks będzie marnował moje winko.
Prosiaczek, który był znany ze słabej głowy do picia i po jednej butelce wina zazwyczaj wariował wziął jedną butelkę i rzucił w kierunku Kłapouchego.
- Co on sobie myśli, że wino spada z nieba... a zresztą... no przecież... spada...
Prosiaczek wstał i udał się w na chwiejnych nogach w kierunku Kłapouchego.
- Przepraszam cię za tą fatalną pomyłkę... myślałem...
- CO? ty myślisz?! - skomentował Królik
- No a co... masz coś do mojego myślenia???
- Nic do niego nie mam ... bo go nie ma... hahahaha
Prosiaczek wziął butelkę i już miał rzucić, ale żal mu było wina.
W tem na horyzoncie pojawił się Krzyś.
- O pipa idzie - dojrzał jednym okiem Królik, który palił marychę i popijał winem.
- Witam was moi mili...
- Hehehehehe - rozległ się ogólny śmiech.
- No co, ja tylko się przywitałem.
- Nic się nie stało moja droga... podejdź no tu do mnie, to ci coś pokażę - powiedział Prosiaczek i otworzył nową butelkę wina.
- Nie chcę, mama zawsze mówiła, że alkohol zabija...
- Ja ☠☠☠☠a piję i żyję, a ty mi się tu stawiasz!
Prosiaczek rzucił się na Krzysia i zaczął mu wlewać do ust wino.
- Nie chcę, to jest alkohol, a on przecież zabija - zaczął się wymądrzać mały mądrala.
- Nie, to jest tylko wino bezalkoholowe... przecież my nie jesteśmy tacy głupi żeby cię upijać... no nie chłopaki?... hehehe!!!
- Hehehe hahaha - wybuchnął ogólny śmiech.
- No chyba że tak... ale.. ale nie śmiejcie się - Krzyś zaczął sączyć wino z butelki.
- Co, dobre? - zapytał Królik, który wyrzygał jedną partię tego napoju i zabierał się za następną.
- Bardzo, jeszcze nigdy nie piłem takiej dziwnej oranżady... bo to przecież oranżada, nie?
Nastąpiła ogólna cisza, której nic nie było w stanie przerwać, no chyba że przeraźliwy śmiech, którym wybuchnęli wszyscy oprócz Krzysia i Kłapouchego, który w dalszym ciągu był nieprzytomny po ciosie z butelki.
- Zobaczcie, Kłapouchy w dalszym ciągu śpi, co mu jest - zapytał Puchatek, który zaniepokoił się nieobecnością duchową Kłapcia.
- Nie wiem, może był bardzo śpiący, co? - odpowiedział Krzyś, który usłyszał pytanie - proponowałbym aby zadzwonić do lekarza...
- Zamknij się, ty pipo - krzyknął Puchatek - może by zadzwonić po lekarza... Sowę - i w tym momencie wyciągną komórkę - 0700 111 111... Halo pan Sowa...
- Jeśli chcesz spędzić ze mną upojny wieczór poczekaj aż podejdę do telefonu...
- Rozłącz się, ty ☠☠☠☠o, ja chcę gadać z Sową...
- ...ta noc jest nasza i nikt nam jej nie...
- Dupp!!! ☠☠☠☠a... - i w tym momencie rozwalił telefon - napierdala o jakimś seksie, a ja chcę Pana Sowę.
- Morze weźmiesz Krzysia, hahahaha - zaproponował ironicznie Prosiaczek.
Puchatek na myśl o seksie z pedałem puścił pawia i obrzygał Krzysia.
- Fuj, ja jestem brudny... beeeeełaaaaaa... moja nowa koszula.
- Zamknij się cioto, ty jesteś obrzygany, a ja do chuja jego mać znowu jestem trzeźwy.
I w tym momencie ogromny kopniak rozzłoszczonego Puchatka wylądował na dupsku Krzysia, który przeleciał parę metrów i wpadł do dziury gdzie spływały wszystkie leśne gówna.
- ☠☠☠☠☠☠☠ił go pies ja sobie z tym poradzę i zaraz znowu się urżnę, ale on z tymi gównami nie poradzi sobie przez następny miesiąc.
W tym czasie znudzony Tygrys zaczął napierdalać coctailami mołotowa w kukułki siedzące na pobliskich drzewach.
O Kłapouchym przypomniał sobie Prosiaczek:
- Pobiegnę po pana Sowę.
- Nie musisz - zauważył Królik - Tygrysek właśnie trafił go coctailem mołotowa.
- Ja ☠☠☠☠☠☠☠ę, coś ty ☠☠☠☠a Tygrys zrobił - darł się Pan Sowa - moje skrzydła, moje pióra.
Na pomoc Sowie pobiegł Puchatek i zaczął oblewać poszkodowanego winem.
- Zgaś się s☠☠☠☠ysynu ja mam coś innego do roboty niż polewanie cię winem... co??? WINO - nagle Puchatek przerwał polewanie i zaczął sączyć wino a raczej to co z niego pozostało.
W tym czasie Sowa zaczął dochodzić do siebie.
- Witam moje niemądre istoty - pan Sowa znowu pokazał swoją wyższość intelektualną i umysłową - kto tu zaparkował tym samolotem, a raczej tym wrakiem?
- Co cię to, ☠☠☠☠a, obchodzi! Lepiej zamknij się i zajmij się Kłapouchym, bo uderzył się w pustą głowę...
- Co, sam się uderzył... a może wziął butelkę i walnął się w łeb, co?
- O, właśnie było dokładnie tak...
Pan Sowa obejrzał poszkodowanego i uznał, że Kłapouchy ma wstrząs mózgu oraz amnezję.
- Czy to znaczy, że jak się obudzi nic nie będzie pamiętał?
- Tak, właśnie tak... a ty co taki mądry - zauważył Sowa
- A no, ogląda się te ☠☠☠ane brazylijskie tasiemce.
Sowa sączył butelkę wina i wzbijał się w powietrze. Rozpędził się i z całej siły przy☠☠☠☠☠☠☠ił w najbliższe drzewo.
- Kto tu ☠☠☠☠a postawił to ☠☠☠ane drzewo...
- OK, teraz wreszcie będzie spokój - stwierdził uradowany Tygrysek, który nie spostrzegł iż obok niego leżał zapalony koktajl mołotowa.
- ŁAAAAAAAA - i w tym momencie rozległ się ogromny huk, podczas którego Tygrys szybował pośród chmur.
- Ale odlot - zawołał Puchatek - albo za dużo już wypiłem - co było faktem - albo Tygrysy od dzisiaj latają!!!
- "...chciałbym latać z góry patrzeć latać, po głowach wszystkim skakać..." - śpiewał nafaszerowany alkoholem Puchatek, który mógł iść spokojnie poszukać swojego małego peniska i odcedzić spleśniałe jajca...
Gdy wrócił z lasu zaczął nadrabiać stracone podczas wyczyszczenia organizmu butelki z winem i ani się obejrzał jak przed jego oczami zapadła ciemność. I wszyscy uczestnicy alkoholowej libacji spali jak zabici...
CZĘŚĆ DWUNASTA : WHERE IS BECON ?
Była ciepła kwietniowa noc, gdy niespokojny Prosiaczek obudził się w jakimś domku, nic nie widział, myślał, że jest w jakiejś saunie, tylko ten smród, chatka wyglądała jak melina, bo to była melina, brud, smród i orzeszki, i jeszcze dym z papierosów. Prosiaczek niespokojną, drżącą dłonią zaczął budzić leżącego obok Kłapouchego:
- Kłapouchy, Kłapouchy, mi się chce dupczyć!
- Prosiaczku, zamknij ten walący rondel i śpij, a jutro wyskoczymy do remizy na dziwki. Oki?
- Ale Kłapku, ja chcę teraz...
- To se ☠☠☠☠a zwal kunia!
I nasz Kłapouchy zasnął, a niespokojny Prosiaczek po cichu wstał i gdy się rozejrzał zobaczył w kącie leżącego Tygryska obejmującego Kangurzycę, obok nich leżało Maleństwo z głową rozpieprzoną na pół, w drugim kącie leżał pan Sowa, który trzymał krzysiowego fleta, w trzecim kącie zuważył Królika obejmującego Heraklesa za 3.40 i mamroczącego pod nosem: ...mam cię, zjem cię.., a w ostatnim rogu zobaczył przez gęste kłęby dymu Puchatka, który po prostu sobie spał. Prosiaczek po chwili zastanowiania podszedł do niego i za☠☠☠☠☠☠☠ił mu laćkiem, którego znalazł przy Kłapouchym. Puchatek podskoczył z bólu, bo dostał w plecy, które po wczorajszej libacji wyglądały jak mózg pilota w samolocie z winkiem.
- Młoda foka - zawieśniaczył angielszczyzną Kubuś - Hu łont tok łif mi et dis tajm?
- To ja, Prosiaczek.
- A, ☠☠☠☠a, ☠☠☠☠☠☠☠ony boczek, co chcesz menelu?
- Dupczyć...
- To obudź Sowę!
- Bat hi's sliping łif Krzyś
- To go ☠☠☠☠a obudź!!!!
- Ale ja nie chcę z nim...
- To se ☠☠☠☠a zwal kunia! - odpowiedział zaspany Kubuś.
I Posiaczek znów nie miał wyjścia, pomyślał głosno:
- No cóż, najlepsza dziewica to twoja prawica...
I tu mu przerwał Królik :
- Przecież ty ☠☠☠☠a jestes mańkutem!
- No to co, ale tak się mówi - odbeknął Prosiaczek, który już od kilku sekund męczył kaczora, a po kilku orgazmach - zasnął.
Zrobił się piękny, kwietniowy poranek. Pierwsza obudziła się Kangurzyca, która po cichu sprzątała mózg Maleństwa przypominając sobie jak to Tygrys rozwalił mu głowę za to, że Kangurzyca nie chciała dać dupy...
- Ciężkie czasy - pomyślała wychodząc z domku z pływającymi w zakrwawionej torbie organami Maleństwa - poczekam aż pan Sowa wróci do swej chatki i pójdę do niego żeby złożył Maleństwo, może on nie będzie chciał żebym dała dupy... - westchnęła - ciężkie jest życie jedynej kobiety w Stumilowym Lesie...
A w naszej melino-chatce towarzycho pobudziło się i zaczęło walić wińsko i resztki ruskiego spirola ze stadionu, Tygrys znalazł jeszcze parę kartoników z LSD i cała ekipa, oprócz Krzysia, który nie dał się przekonać, że LSD to takia nowa niewidzialna tabaka i zwiał z płaczem na grób mamy, wyruszyła w podróż. Kiedy po kilku godzinach ocknęli się, nie było z nimi Prosiaczka, ale za bardzo się tym nie przejęli i udali się do BabyJagi(tm). Kiedy wędrowali przez las usłyszeli wielki hałas.
- Wyrąb lasu? - strzelił Kłapuchy
- Nie, kto by wycinał świecące drzewa - powiedział Tygrys.
- Nowy nadajnik? - zasugerował Puchatek.
- Po rozwaleniu jednego, kto by tu stawiał drugi? - odpowiedział pytaniem Królik.
Po chwili już znali odpowiedź - byli to Łowcy Pip.
- Witamy was ekipo - powiedział czwarty z nich.
- Spierdalaj - odbełkotał Królik.
- No dobrze, spierdalamy, ale zadamy pytanie - stwiedził siódmy.
- Byle ☠☠☠☠a szybko - powiedział Tygrysek.
- Nie widzieliscie DonWasyla(tm)?
- Tak, ☠☠☠ał Krzyśowi po tym pedalskim pysku....
- A gdzie? - spytał 9 z nich.
- Tego to już wam ☠☠☠☠a nie powiemy - mówiąc to Tygrys żygnął sobie Heraclesesm - chyba że powiecie gdzie jest Prosiak
- Prosiaczek? To ten gruby debil co se wali konia przy co trzecim drzewie? - spytał piąty z dziesięciu.
- Nie, przy co drugim - rzekł Kłapouchy - zresztą co was to ☠☠☠☠a obchodzi? Policja czy ☠☠☠☠a co, CIA?
- Przepraszamy... i tutaj trzeciemu przerwał dziewiąty
- My wam powiemy gdzie Prosiaczek, a wy nam gdzie Pipa? - zaproponował.
- W porządku - rzekł Królik - Krzyś poszedł na grób mamy, a Prosiaczek?
- Do remizy na dziwki - powiedział trzeci z nich i obaj odeszli w przeciwną stronę.
A tymczasem w remizie trwał koncert grupy Fiwe, ale nie (b)Just Five. Po kilku strofkach Prosiaczek zaczął kombinować co znaczą słowa piosenki: "Ewrybady get daun singing..." i skojarzył to tak: Wszyscy dostają dauna - śpiewamy.
- Hhmmm dziwne, te texty w dzisiejszych czasach są bardzo wulgarne - pomyślał, gdy właśnie podeszło do niego dwóch dresiarzy
- Co się tu ☠☠☠☠a dzieje? Po mordzie dawno nie dostaliście czy ☠☠☠☠a macie ciotę - Prosiaczek odegrał Schwarzenegera.
- Dawaj pieniądze golonko!
- Wydupiara smrodzie, myślisz że jak masz spodnie z Odidasa, i bluzę z Nice to szpan, co? - wywalił gadkę Prosiaczek - Ciekawe gdzie to kupiłes? Na stadionie, czy na miejskim, o przepraszam wiejskim bazarze?
- Ty ☠☠☠☠a tu nie szpanuj tylko wyskakuj z kasy!
- Co ☠☠☠☠a, co? ☠☠☠☠a to do mamusi jak ci daje grysiczek zamiast szynki, a nie ☠☠☠☠a do szefa... - ups, tego chyba nie powinienem był mówić - pomyślał przełykając ślinę.
- ☠☠☠☠a, Bekon! Nie bój się, wyskakuj z $ i będzie OK!
- O nie, co to to nie, myślicie, że oddam wam kasę? To się ☠☠☠☠a mylicie i to grubo! Ja cały dzień szukam babci, żeby jej ☠☠☠☠☠☠☠nąć i wziąć kasę, a wy mi chcecie w minutę?
- Nie ☠☠☠☠☠☠☠ - powiedział gość w kurtce z Redbooka i spodniach z Bir Stali - chodź Stasiu, ☠☠☠☠☠☠☠niemy mu i będzie...
- Nie pękaj Stefan - i zaczęła sie szamotanina, Prosiaczek jednak zdołał użyć kartoniku LSD który otrzymał od Tygryska...
Tymczasem nasza ekipa po kupieniu kilku Heraklesów i kilku butelek Napoju Boguff szła w stronę remizy, nie wiedząc, że Prosiaczek ma problemy. Tygrysek mruczał sobie pod nosem:
- "I never thought that this day would end
I never thought that tonight could ever be
This close to me"
- A może będzie zadyma? - zapytał Puchatek retorycznie, bo wszyscy wiedzieli, że jesli ekipa idzie do remizy to będą dymy.
Nasi bohaterowie stanęli przed remizą, aby wypić po buteleczce napoju energetycznego, ale nie zdążyli nawet otworzyć flaszki, gdy usłyszeli, że w środku coś się dzieje. Nie myśląc ani chwili weszli i zobaczyli, że pół remizy bije Prosiaczka, nawet Fiwe przestali śpiewać i dopingują miejscowych.
- Co się tu do ☠☠☠☠y nędzy dzieje WieśMaci? - ryknął Królik.
- Bijąąąą Beeeeekooooona - powiedziała wymalowana burakiem i popudrowana dynią wieśniara.
- Tak ☠☠☠☠a nie może być! - ryknął Tygrys.
Cała sala zamarła, a Tygrys poszedł bronić Prosiaczka. Po chwili słychać było tylko pękające szkło, jęki wieśniaków i śmiech Tygrysa, a reszta bohaterów wraz z Prosiaczkiem weszła na scenę, potrzaskała dresiarskie mordy zespołu Fiwe i zaczęła wynosić wódę z remizy. Tygrys gdy już został sam na parkiecie powiedział:
- Veni, Vidi, Vici WieśMaci - jeśli coś bedzie nie tak to zapraszam na rewanż w Stumilowym Lesie - i wyszedł trzaskając drzwiami, które się po chwili roz☠☠☠☠☠☠☠iły.
Cała ekipa poszła oblewać sukces do domku Puchatka, a Prosiaczek w drodze zaczął im opowiadać:
- ... i kiedy zacząłem ☠☠☠☠☠☠☠ić ich laski, podeszli i poprosili o kasę i zacząłem ich trzasakać po tych zasranych, dresiarskich mordach... A po chwili ruszyła na mnie cała remiza, zdążyłem tylko ☠☠☠☠☠☠☠nąć w ryj jednego Fajfofca...
Słuchając takich opowieści cała ekipa zmierzała spokojnie do domu. Wszyscy myśleli, że to już koniec dzisiejszych przygód, ale nie docenili możliwości Prosiaczka...
W Stumilowym Lesie czekała ich niespodzianka. Właśnie jechał patrol policji i Prosiaczek postanowił pokazać Tygryskowi, jaki w remizie był dzielny. Wziął kamień i ☠☠☠☠☠☠☠nął w przejeżdżający radiowóz, jednemu glinie roz☠☠☠☠☠☠☠ił łeb na miejscu, ale kolejnych trzech wyskoszczyło i zaczęło biec ku naszym bohaterom.
- No to teraz mamy przesrane na amen - pomyślał Królik, który jako namiętny widz serialii "07 zgłoś się" i "Ekstradycja" myślał, że nasza policja jest silna, zwarta i gotowa.
Na szczęście pierwszy z policjantów nawet nie zdążył dobiec do grupy, bo wy☠☠☠☠☠☠☠ił się o kamień na (nie)szczęście tak niefortunnie, że odstrzelił sobie łeb z shotguna 20mm. Jego kapitel ciała poszybował w powietrze, wykonał obrót, spadł na ziemię i potoczył się u jego stóp. Drugi policjant wyciągnął giwerę i zaczął strzelać w biegu do Tygryska, jednakże trafił w swojego kumpla. W ten sposób na placu boju pozostał tylko jeden przeciwnik, kórego Prosiaczek wykończył kopnięciem z pół obrotu, którego nauczył się w filmie "Kikcboxer", potem podszedł do ciała i rzucił przez zaciśnięte zęby:
- Astalavista, baby.
By uczcić udaną walkę kumple odbili półlitrówkę, którą zaczęli rozpracowywać w drodze do domu, w międzyczasie robiąc Prosiaczkowi uwagi typu:
- Jak będziesz chciał dupczyć to mi powiedz - rzekł Tygrys.
- Albo mi, Puchatek cię zawsze wysłucha brachu!
- Tak, ☠☠☠☠a, tacy z was qmple, jak wy chcecie dupić to: "Prosiaczku skocz po Kangurzycę, prosiiiimyyyy", a jak ja chcę to qrwa wam co innego w głowie - wymamrotał Prosiaczek i wypił ostatni kieliszek...
__________________
Wredny, nieuprzejmy, złośliwy, dwulicowy, brzydki... po prostu Ja  .
/p.s. franca ze mnie, zgryzoty i frustracje wylewam na tym forum/
|