[patrycja01]

Zakładam ten wątek, bo odpowiedzi na moje pytania znaleźć nie mogę i czuję się nieźle skołowana. Nie wiem, czy w miarę dobrze się odżywiam na tej diecie czy też nie. Zaczynając od początku- Od końca sierpnia byłam na diecie ok.1000 kcal, czasem mniej. Dobre to nie było- nie chcę już takiego 'jadania' (albo raczej niejadania) powtarzać. O ile przez te 5 dni udawało mi się trzymać pion, to w soboty i niedziele jadłam o wiele więcej niż powinnam, choć nigdy 3000 kcal nie przekroczyłam. W ciągu tych 1,5 miesiąca schudłam 2 kilogramy. Spodziewałam się większych cudów, ale niech będzie, dobre i to. Teraz codziennie 'pochłaniam' ok. 1300kcal, głodna (w przeciwieństwie do tego, co było wcześniej) nie chodzę, żadnych napadów obżarstwa, normalnie żyć i nie umierać I tu nasuwa mi się właśnie pytanie zawarte w tytule- jak to z tym jedzonkiem jest: wiem, że owoce zawierają fruktozę, a to cukier (samo zło ), ale czy jeśli mieszczę się spokojnie w tych 1300kcal to mogę sobie pozwolić na coś słodkiego i zdrowego jednocześnie? W jakim stopniu liczy się to co jem w stosunku do ilości? Boję się, że mimo iż będę jeść te tysiąc z kawałkiem kalorii, ale ze względu na jakieś ciasteczko, jabłuszko czy coś innego nie będę chudła... Czytałam zasady zdrowego odżywiania się i niewiele mi się rozjaśniło... Pomoże ktoś?