[blondradio]

Naturalnie mam kolor ciemny blond ktory przez jakis czas rozswietlalam jasnymi blond refleksami. W sierpniu uznalam ze mam juz spore odrosty i czas umowic sie z fryzjerka, tyle ze nie moglam sie do niej dzwonic, a probowalam dziesiatki razy. Wpadl mi do glowy pomysl ze skoro nie moge sie do niej dodzwonic to moze czas na jakas zmiane, bo z blondem bym sie sama nie odwazyla eksperymentowac. Przyjaciolka, wprawiowa bo farbuje wlosy polowie rodziny zajela sie na poczatku wrzesnia i mna. Wybralysmy "Mrozny Kasztan" L'oreal Casting Creme Gloss. Producent zapewnial ze kolor zmywa sie w ciagu 28 myc, wiec w sumie dlugo sie nie zastanawialam, bo uznalam ze po pewnym czasie i tak wroce do swojego koloru. No i tu rozczarowanie, albo nawet kilka. Po pierwsze kolor wyszedl zupelnie niepodobny bo wlosy byly tak ciemne ze wydawaly sie czarne, plus czerwony reflesk (no ale ok, moglam sie spodziewac czerwonosci przy farbowaniu na taki kolor po blondzie), z czasem kolo zaczal schodzic no i liczylam ze zejdzie do konca. Tymczasem minely juz prawie dwa miesiace, wlosy myje codziennie (dwie 28 myc dawno za mna...) a moj kolor co kilka dni jest inny... obecnie jestem na etapie wyplowialej rudosci z przebijajacymi spod spodu jasniejszymi pasemkami. Raczej nie zapowiada sie ze uda mi sie pozbyc tego koloru do konca poprzez mycie wlosow. Jest na to jakas rada? Mial ktos podobnie? Dodam ze moja siostra farbowala wlosy Castingiem w maju, teraz mamy prawie listopad a ona nadal ma ruda poswiate na wlosach.

Strasznie dlugi mi ten post wyszedl. Mam nadzieje, ze ktos jednak go przeczyta i cos doradzi.

Serdecznie pozdrawiam i czekam na odpowiedzi.