Przez ostatnie 5-6 lat kremy i mleczka z kwasami AHA i PHA na zmianę. Początkowo apteczne: Glyco A, Lysanel itp. Efekty były niezadowalające, wręcz żadne, więc szybko przestawiłam się na bardziej profesjonalne, lansowane na stronach bio-medu. Próbowałam Mene&Moy, Topix Pharmaceuticals. Było lepiej, (w przypadku Topixa), ale bez rewelacji. W końcu doszłam do NeoStraty i przez kilka lat nie ośmieliłam się użyć kremu do twarzy innej marki. Rezultaty były widoczne (dobre nawilżenie skóry, mało zanieczyszczeń, ekspresowe ustępowanie przebarwień). Byłam uzależniona

. Kremy bardzo wydajne, autentycznie skuteczne, dużo przyjemnejsze w aplikacji niż typowe apteczne specyfiki z AHA.
Z czasem jednak coś się popsuło między nami. Uznałam, że czas się rozstać ze zbędną chemią i postanowiłam je zdradzić z kremikami ekologicznymi, z których - z uwagi na nietolerancję alkoholu i lanoliny - tylko nieliczne zostały zaakceptowane. Pierwszy romans nie trwał długo, najwidoczniej źle trafiłam. Wybór padł na krem aktywny Alva Rhassoul - tępy, ledwie dający się rozsmarować, marnie nawilżający (o ile w ogóle) (nie skreślam go jednak całkowicie, ponieważ mam nieodparte wrażenie, że po dodaniu pigmentów byłby z niego rewelacyjny podkład). Chciałam jeszcze popróbować kremów Logony, ale pociągała mnie niezwykle perspektywa własnych eksperymentów, najpierw z glinkami, czystymi olejami, olejkami eterycznymi, potem z własnymi formulacjami kremów i toników. I na tym stanęło.
Niestety po odstawieniu kwasów twarz wyglądała coraz gorzej (pozapychane pory, trudno schodzące przebarwienia, efekt "suchara" nawet po łagodnych glinkach i detergentach). Dotarło do mnie, że jestem skazana na kwasy i przygarnęłam je ponownie, tym razem w wersjach kosmetyków hand made. Poprawa natychmiastowa

po kwasie mlekowym, który zadebiutował w toniku i wykazał się nawet większą dobrodziejnością dla cery zanieczyszczonej niż jego poprzednik glikolowy. Znalazłam też kwasy PHA w ZySKowym sklepiku. Teraz już tylko marzy mi się wyprodukowanie czegoś, co będzie tak przyjemne w stosowaniu jak kremy Neo, ale bez zbędnych ingrediencji; będzie dobrze nawilżać, ale nie zapychać; będzie się nadawało dla mnie i dla mojej młodszej siostry (razem prowadzimy kwasową krucjatę przeciwtrądzikową), czyli i dla mieszanej, kapryśnej, skłonnej do przesuszeń cery i dla tłustej, ale systematycznie wysuszanej dość ciężką kolorówką.
To cała historia mojej twarzowej pielęgnacji. Proszę o wybaczenie za rozwlekłość wypowiedzi
