Czesc nie wiem co mam myslec.. moze faktycznie zle to odebralam sama juz nie wiem.. otoż moj TŻ chcial sie wybrac do brata (brat do niego dzwonil)w odwiedziny byla tam tez eks tego brata i Tz chcial ja zobaczyc bo nigdy nie mial okazji..
prosil mnie zebym poszla tam z nim ale mi sie nie chcialo zle sie czulam nie mialam ochoty nigdzie wychodzic poza tym troche mnie to wkurzylo bo pow ze chcialby ja zobaczyc

.i bylo male spiecie ale to nie wazne

..no wiec posiedzial troche ze mna i poszedl do brata tzn najpierw powiedzial ze tam nie idzie jednak ale po jakism czasie sie rozmyslil i poszedl...
no i na drugi dzien pytam sie go jak bylo, jak dziewczyna itd
powiedzial ze... co najbardziej mnie zabolalo

... cytuje "no brat ma szczescie, fajna dziewczyna" jakos mi sie tak przykro zrobilo i sie troche wkurzylam napisalam mu ze skoro brat ma takie szczescie to niech sobie wezmie ta dziewczyne to moze i on bedzie mial szczescie..

pow ze mu sie przykro zrobilo. a to ze napsial o szczesciu to nie mialo to wiekszego znaczenia tak poprostu napisal ze to normalne...ze cieszy sie ze ma mnie itd:Pi nie rozumie dlaczego tak pomyslalam..
nie wiem moze faktycznie ja to zle odebralam ;/ ..

teraz sa klotnie o to on swoje ja swoje nie umiemy sie dogadac napisal ze teraz wie co o nim mysle.. hmm .... sama nie wiem moze jestem jakas dziwna i za bardzo sie tym przejelam ;/
