[nice6irl]

Dziewczyny jestem załamana.

Rozmawiałam wczoraj z tż przy piwku i mu się żaliłam, że kierownik wydawał się na początku ok, a teraz rosną mu różki i nie potrafimy się dogadać. Mówiłam, że atmosfera mi nie pasuje, bo kierownik nie potrafi mi rzucić nawet głupiego 'cześć' jak kończy zmianę. Ale też powiedziałam, że może się to zmieni, może jest zapracowany, dlatego tak mnie traktuje. Nie raz i nie dwa w głupi sposób zwracał mi uwagę przy klientach i czułam się tym poniżona. Raz nawet płakałam. Ale ciągle byłam wdzięczna, że pracę mam, że zrealizuje swoje marzenia.
Nauczyłam się już większości programów, robiłam pewne rzeczy samodzielnie. Szkolenia nie było. A powinno być zanim jeszcze zaczęłam pracę. No, ale kierownik mówił, że będzie lada dzień i żebym się dalej uczyła. Nauczyłam się rozmawiać z klientami, ofert, promocji.
Przychodzę dzisiaj i dostaję wypowiedzenie.
A czemu?
Powodu brak. Kierownik podobno nie miał na to wpływu, bo on mnie nie zatrudniał, więc on mnie zwolnić nie może. Tylko koordynator, z którym ani razu nie rozmawiałam i którego widziałam raz na oczy przez 10 sekund.
Jedno jest interesujące - wczoraj jeszcze nic o tym nie było mi wiadomo, ale już była w pracy za mnie inna dziewczyna. Dzisiaj też była, więc poszłam o 13 do domu, a miałam być do 17. Od dzisiaj mam wypowiedzenie, ale formalnie do 6.12 muszę się pojawiać w pracy.
Czyli co, zbieg okoliczności?
Po prostu obstawiam, że to jakaś znajoma kogoś z szefostwa i zwolnili mnie akurat, bo najkrócej pracowałam.
I nie wymyśliłam tego sobie, tylko po 1: ostatnio dłuższy okres czasu szukali pracownika, a teraz tak hop siup i jest? A po 2: opłaca się zatrudniać nowego pracownika, którego od początku trzeba szkolić; jeśli ma się innego, który już pewne rzeczy potrafi i do pełni szczęścia brakuje mu tylko szkolenia ogólnego i kodów do systemu?

Znowu w życiu mi nie wyszło