2008-11-27, 20:26
|
#11
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 391
|
Dot.: :( kosz
No to moja historia studniówkowa zabrzmi jak bajka 
Kompletnie nie miałam z kim iść. Rozeszliśmy się z moim ówczesnym chłopakiem, bo pokłóciliśmy się o jakąś bzdurkę. Kilku kolegów (dalekich znajomych, a nawet znajomych dalekich znajomych tak naprawdę) dyplomatycznie odmówiło. No kurde, byłam zdesperowana, bo naprawdę chciałam pójść i dobrze się bawić.
W końcu zgodziłam się, żeby koleżanka umówiła mnie na randkę w ciemno z jakimś jej znajomym. Jezu, ale obciach.... No, ale strasznie mi zależało na tej studniówce, bo byłam zaangażaowana w przygotowania i nie chciałam jej opuścić.
Kandydat wydał mi się taki sobie. Ani książę z bajki, ani specjalnie interesujący, no ale na bezrybiu i rak ryba 
Jakże się myliłam w mojej pierwszej ocenie!
Na studniówce bawiliśmy sie wspaniale i był to początek mojej (naszej) pierwszej PRAWDZIWEJ, wielkiej miłości. Wiem, brzmi trochę patetycznie, ale to były wspaniałe dwa lata z Nim. Chyba żaden z moich późniejszych TŻ'tów (z obecnym włącznie) nie zmienił mnie tak bardzo (na lepsze) i nie imponował tak jak on.
Potem nasze drogi się rozeszły, ale i tak zawsze miło go wspominam.
I pomyśleć, że nie przeżyłabym tego wszystkiego gdybym nie pokłóciła sie z chłopakiem...
|
|
|