[madziczka]

Napisane przez melkmeisje

Zobaczysz, z lekcji na lekcję będzie coraz lepiej Mnie humor poprawił się dopiero po 10-11 godzinach, ale co z tego, skoro przy parkowaniu równoległym znów się załamałam więc w sumie, to trudno mi Cię pocieszyć. Ale rozumiem nastrój

Dodam jeszcze, że wczoraj własna matka nieźle mnie pocieszyła i z samego rana załatwiła mi humor na cały dzień. Dzwoni. Gadka szmatka. W końcu pyta, ile godzin jazd mi zostało. No 15. Czyli połowa, jak by nie patrzeć. I co słyszę? "Wiesz co, ja nie chcę nic mówić, ale ty może w ogóle nie podchodź do tego egzaminu."
Myślałam, że się popłaczę. I chciałabym zaznaczyć, że moja mama nawet nie widziała, jak jeżdżę, więc nie mam pojęcia, na jakiej podstawie zakłada, że nie mam szans się nauczyć. Ok, przyznaję, że nie idzie mi jakoś wyjątkowo dobrze, ale z tego, co słyszę, wcale nie odbiegam od normy i wierzę, że przez 15 godzin mam szanse opanować jeszcze te manewry, z którymi mam problem. Więc o co chodzi? Przykro mi i tyle.

Wracam do szkoły.
Miłego dnia wszystkim

Strasznie przykro słyszeć coś takiego U mnie jest o tyle dobrze, że rodzice nie komentują kompletnie nic. Ani się nie śmieją, ani nie komentują, ani zbytnio nie chwalą. To ja byłam entuzjastką zrobienie prawka, rodzice ani nie odradzali ani nie krzyczeli z radości. Przyjmują to ze stoickim spokojem i przynajamniej mam spokój.

Przełknij to jakoś i rób swoje

Po dziejszym dniu jestem skołowacona, jakbym po dragach była. Pierwszy dzień - i z grubej rury jeżdżenie po prostej drodze, tam i z poworotem, skręcanie, hamowanie. I tak przez dwie godziny. Kompletnie nie idzie mi manewrowanie kierownicą przy skręcaniu - albo krzyżuję ręce albo odrywam je od kierownicy. No i mam problemy z pedałem gazu - nie wyczuwam drania

Ja się kompletnie nie widzę na egzaminie po 30-tu godzinach. Jestem chaotyczna, nerwowa i chyba się nie obejdzie bez dokupienia.


Gryksiu - a ja myślałam, że ty miło o mnie myślisz