Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Depresja i kokaina
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2021-05-18, 09:31   #8
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Depresja i kokaina

Cytat:
Napisane przez mononoke Pokaż wiadomość
Bardzo proszę o poradę w następującej sprawie.

Mój partner choruje na depresję, od 1,5 roku bierze leki przepisane przez psychiatrę. Od długiego czasu jest bezrobotny. W tym czasie 3 razy podejmował zatrudnienie, ale bardzo szybko je kończył. Obecnie jest w trakcie rekrutacji do dwóch firm. Nie jest Polakiem i nie mówi po polsku. Mamy prawie dwuletnie dziecko. Z uwagi na powyższe, by zapewnić nam godny byt i pokryć wszystkie wydatki, ja pracuję na 1,5 etatu.

Mój partner ma epizod z braniem kokainy. Było to 2,5 roku temu i trwało miesiąc, w czasie którego zdążył się już uzależnić. Ja już wtedy spakowałam mu walizkę i kupiłam bilet do jego kraju, ale on na kolanach i z płaczem błagał mnie, bym tego nie robiła. Zmiękłam i zgodziłam się na to pod warunkiem, że rzuci to świństwo i nigdy do niego nie wróci. I rzeczywiście, wykazał na tyle silną wolę i udało mu się wyjść z nałogu (samemu, bez niczyjej pomocy).

Od jakiegoś czasu jego stan depresyjny jakby się pogarsza. Znów nie może w nocy spać, mimo leków, a także czuje ciężar w klatce piersiowej. Około 2-3 tygodnie temu powiedział mi, że wróciły mu myśli o kokainie i do tego czasu, gdy brał. Że nie miał takiej potrzeby przez cały ten czas, od kiedy rzucił, a teraz to wróciło. I że bał mi się o tym powiedzieć ze względu na moją ewentualną reakcję.
Ja zareagowałam bardzo spokojnie, przejęłam się wręcz. Zaproponowałam mu, że poszukam psychologa/psychoterapety, który mówiłby w jego języku. A jeśli nie, to poradziłam, by chociaż udał się na wizytę do swojego lekarza i porozmawiał. Przystał na to. Udało mi się znaleźć psychoterapeutę mówiącą w jego języku, ale dostępny będzie dopiero w czerwcu. Mój partner na spotkanie po angielsku nie wyraził ochoty. Do lekarza ostatecznie też nie zdecydował się iść.

Wczoraj późnym wieczorem powiedział, że idzie spotkać się z sąsiadem, swoim krajanem. Po powrocie zamknął się w łazience. Nie wiem, ile tam siedział, bo zasnęłam ze zmęczenia. Obudziło mnie wołanie, bym pomogła mu otworzyć drzwi od łazienki. Co udało mi się od zewnątrz otworzyć zamek, to go zaraz blokował. Miał zmieniony głos. Od razu wiedziałam, że wziął to gówno. Ostatecznie udało mi się sforsować drzwi, w środku podłoga była zasyfiona krwią, a on ze strzykawką w ręku. Powiedziałam mu, że zniszczył nam wszystkim życie i że to koniec, jutro wyjeżdża. Był bardzo potulny. Wyeksmitowałam go na kanapę, a sama zamknęłam się z dzieckiem w sypialni.

Kiedy przypomnę sobie, jak wyglądał, to mi go żal i chce mi się płakać. Z jednej strony muszę chronić siebie i dziecko. Wiem, że to straszny nałóg, który nas wszystkich zniszczy. A z drugiej strony wygląda mi to jak wołanie z dna depresji o pomoc. No ale przecież nie zaciągnę go siłą do lekarza. Nie wiem, co robić.
kto wstrzykuje kokaine? C'mon bejbe make a better story.
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując