Napisane przez laisla
Dziękuję dziewczyny. Kicia odeszła przedwczoraj, do końca walczyłam z wątpliwościami, że może jeszcze spróbować kolejny raz postawić ją na nogi i cieszyć się z tego, że jest ze mną tych kolejnych kilka dni, jednak to byłoby już tylko kilka czy kilkanaście dni, i znowu byłoby tylko jej cierpienie więc zadecydowałam już o tym ostatecznym kroku, wciąż jednak nie mogę się uspokoić, a myślałam, że może będzie jakaś ulga, że już po wszystkim. To, co mogę podpowiedzieć od siebie, to nigdy nie bądźcie wtedy same (u weterynarza, w momencie usypiania), jak nastąpi ta chwila, ja popełniłam ten błąd.
Wszyscy wokół mi mówili, że to już pora żeby dać jej odejść a ja się opierałam, może nawet za długo bo liczyłam, że nastąpi jakiś cudowny przełom, niestety tak się nie stało. A teraz, gdy wciąż tak trudno nadal to powtarzają, że nie mogłam podjąć innej decyzji, a ja szukam po internetach i wszędzie odpowiedzi, czy to już był ten moment. Może mogłam ją zabrać do kolejnego, lepszego lekarza, czy innego miasta. Niby racjonalnie są już te dywagacje bez sensu, a pytania bez odpowiedzi, jednak cały czas dręczą.
Wszystko powinno być inaczej zorganizowana na tym świecie.
Jestem zupełnie rozbita i czuję się jak idiotka w obliczu wojny i wszystkich nieszczęść dookoła, czym jest to moje.
Ale dziękuję bardzo za Wasze słowa.
|