[Cytokina]

Nie chce się z tobą spotykać w tygodniu, kiedy ma wolne, bo chce żebyś się uczyła, a zamiast tego woli krótkie spotkania w biegu w dniu w którym jest generalnie zajęty? Jezu, jaki brak logiki w tym jest. Przecież to ty sama jesteś w stanie określić czy w danym dniu musisz czy nie musisz przysiąść do lekcji na następny dzień, a uczyć się ogólnie przecież też można w weekend - ja nawet tak wolałam. W tygodniu wolałam robić bieżące rzeczy, coś powtarzać dla utrwalenia, a do większych tematów usiąść w wolny dzień.


W liceum spotykałam się w facetem praktycznie codziennie. Tym bardziej, że w klasie maturalnej właśnie miałam luzy - mniej lekcji, często nieoficjalne okienka dla osób, które z danego przedmiotu się nie przygotowywały, więc nawet zadań domowych nie robiłam w domu. Po szkole spotkanie na dwie-trzy godzinki, a wieczorem na spokojnie siadałam do nauki.
Na studiach to było większe żonglowanie czasem, bo i nauki więcej i plany było trudniej dograć, bo już nie były to zajęcia 8-13/14:30, a pełen rozstrzał dnia. Ale standardowo obydwoje tak ustawialiśmy swoje plany nauki, ćwiczeń itp żeby w te dni, w które akurat obydwoje mieliśmy w danych godzinach wolne móc się z czystą głową spotkać. A często to było na zasadzie, że "mam wolne dwie godzinki przed wykładem, może pójdziemy na obiad". 2-3 razy w tygodniu standardowo. Paradoksalnie np w trakcie sesji nawet codziennie.


Jak komuś zależy to zawsze znajdzie sposób. Jak komuś nie zależy to zawsze znajdzie wymówkę.