[zzzielona]

Ja z problemem łupieżu borykałam się naprawdę przez długi, długi czas. W pewnym momencie nawet stwierdziłam, że chyba muszę z nim żyć bo nie da rady niczego z nim zrobić. Chociaż z drugiej strony niewiele próbowałam... Apteczne szampony to był jakiś koszmar a Head & Shouders - wiadomo jak działa.

Któregoś razu użyłam właśnie Selsun Blue - pierwsze dwa razy nie przyniosły jakiegoś super efektu i stwierdziłam, że chyba jednak będę musiała żyć z tym łupieżem, ale co mi szkodzi dalej nim pomyć... I po kolejnych dwóch razach łupież zniknął! Gdy stanęłam przed lustrem i zobaczyłam, że go nie ma, że muszę się oduczyć tego odruchu "strzepywania z ubrań łupieżu"...

Oczywiście złuszczająca się skóra nadal tam jest ale raczej w takich naturalnych ilościach, dopiero jak drapię to spada - ale generalnie jest OGROMNA poprawa. Po kuracji Selsun Blue użyłam już kilka razy zwykłego szamponu - Dove. Nawet pofarbowałam włosy szamponetką i wszystko jest ok. Profilaktycznie raz na kilka myć będę mieszać Selsun Blue ze zwykłym szamponem, żeby łupież nie powrócił.

A! Muszę jeszcze dodać, że z natury mam suche włosy... Mimo faktu, że stosowałam szampon do włosów tłustych (bo właśnie taki dostałam od zaprzyjaźnionej pani dermatolog) to moje włosy po kuracji zaczęły się naprawdę przetłuszczać, więc jeśli ktoś ma z tym problem to proponuję uważać.