Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mamy wrześniowe 2021 cz. 2
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2021-09-24, 20:26   #1363
Michiru
Zakorzenienie
 
Avatar Michiru
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Gliwice
Wiadomości: 6 731
Dot.: Mamy wrześniowe 2021 cz. 2

Cytat:
Napisane przez sale_girl Pokaż wiadomość
Okej, donoszę, że żyję [emoji28]

Jak pisałam Wam, że mnie przyjęli na oddział, to położne z nocnej zmiany były przekonane, że do rana nic się nie rozkręci. Zresztą ta z izby była zdziwiona, że skierowali mnie na porodówkę, a nie na patologię. Tymczasem ledwo mnie tam położyły i kazały się przespać, a zaczęły mi się normalne skurcze do rozwarcia, do jakiejś 4 rano zrobiło się z 6 cm i położna kazała mi dawać znać tej mojej, żeby przyszła wcześniej (na 7 zaczynała zmianę), bo to się może szybko zadziać. Także całą noc nie spałam, może jakieś minuty drzemki łapałam. Pomagał mi prysznic i gaz, ale powiem Wam, że jak się tak kilka skurczy wzięło na gazie, to był niezły odlot [emoji23]

W nocy przyjechała jeszcze jedna rodząca i poszła na salę z wanną, i wtedy mi się przypomniało, że ja też chciałam wodę [emoji23] położna powiedziała, że jak tylko zdążymy i zwolni się tamta sala to mnie przeniosą.

Po 6 przyjechała moja położna i od razu zrobiła rewolucję, włączyła mi radio, kazała wstać i się ruszać. Około 7 poszłyśmy na salę z wodą, miałam wtedy 9 cm i już mocne skurcze, więc kazała mi dzwonić po męża. Ale niestety woda podziałała zbyt łagodząco i skurcze się spłyciły Także dostałam oksytocynę, musiałam wyjść z wody i zaczęłyśmy próbować chyba wszystkich pozycji świata po kolei, dla mnie większość była strasznie niewygodna, położne np. podciągały mi nogi wyżej, żeby zrobić miejsce dziecku, a ja się przy tym zwijałam z bólu wydaje mi się, że to wina tego, że te pierwsze parę godzin byłam taka statyczna i leżałam na leżance, zamiast od razu uczyć się z tym pracować i pomagać.

O 9:20 miałam pełne rozwarcie, niestety coś tam położna musiała domasować, bo w jednym miejscu szyjka się trzymała. Parte trwały bite 2 godziny, niestety nie udało mi się już wrócić do wody, za to na sali pojawiało się coraz więcej osób, przyszli chyba ze trzej lekarze. Główka ciągle się cofała po skurczu i nie chciała wyskoczyć :/ Około 11 jeden z nich powiedział, że to już za długo trwa i że proponuje vaccum, a jak nie, to prawdopodobnie skończy się na cesarce. Moja położna mi potwierdziła, że to jest teraz najlepsze wyjście. Niestety do takiego vaccum musieli mnie naciąć, a jak zobaczyłam rozmiar tego sprzętu, to mało nie zemdlałam [emoji28] no i zakładanie tego do przyjemnych nie należało, ale w sumie przy tych badaniach palcami pod koniec porodu to niewielka różnica. No i na tym vaccum w końcu się udało, chyba 3 parte i mały się urodził, ale kazali mi przeć klasycznie na wdechu, tyle tylko, że w swoim rytmie, nie na komendę. Jak mi powiedzieli, że główka już jest, to spanikowana zapytałam, czemu nie płacze [emoji23]

Dostałam go od razu na siebie, pościskałam go troszkę, ale nie mogłam się przez to skupić na łożysku, więc położne zaproponowały, że wezmą go już na wstępne oględziny na stanowisko noworodkowe. Odcięłam jeszcze pępowinę. Trzecia faza trwała 17 minut i po urodzeniu łożyska wpuścili mojego męża na kangurowanie, a mnie w tym czasie szyły dwie lekarki, miałam wrażenie, że trwa to wieczność, ale babki bardzo się starały i od razu mnie poinstruowały nt. pielęgnacji krocza itd.

I teraz najmilszy punkt - nie było nikogo następnego do porodu, a na noworodkach jeszcze nie było miejsc, więc mój mąż był ze mną w sumie ze 4 godziny cały czas byliśmy na tej sali z wanną, małego po 2 godzinach zabrali na ubieranie itd, w międzyczasie jeszcze spróbowaliśmy się pokarmić. Niestety mam wklęsłe brodawki, więc Staś miał problem z chwyceniem mimo ogromnych chęci z jego strony mam już kapturki i powoli coś tam działamy, ale na razie dokarmiamy MM, chociaż mały w ogóle nie czai bazy z jedzeniem i podobno w nocy też nie chciał jeść z butelki :/ Mam nadzieję, że nie spadnie przeze to za bardzo z wagi.

Ja po porodzie dostałam w sumie 4 kroplówki, bo byłam słabiutka, na noworodki przywieźli mnie na wózku [emoji28] i umyć się mogłam dopiero dzisiaj późnym rankiem, bo wieczorem, jak kroplówka zeszła i nabrałam sił, okazało się, że nie ma ciepłej wody 🤦[emoji879]♀️ nadal nie czuję się w pełni na siłach i mimo, że piję, to w ogóle nie sikam. Może jutro nas wypiszą, zobaczymy. Dzisiaj Staś miał szczepienia, czekam jeszcze, aż go wezmą na usg nerki, jutro przesiewy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Byłaś bardzo dzielna[emoji173]️ niestety poród to nie coś, co można zaplanować, nawet jeśli bardzo się chce i się do tego przygotowujesz. Miło, że mąż mógł być z Tobą dłużej niż przepisy przewidują [emoji846] dochodź do siebie, najważniejsze żebyście oboje z Stasiem czuli się dobrze [emoji8]

Melduję, że też już jestem po i dobrze, że już byłam w szpitalu, bo kto wie czy bym zdążyła [emoji85] bóle zaczęły się trochę przed północą i raczej z podbrzusza, trochę z krzyża, ale wg położnej nie porodowe i długo utrzymywało się tylko 3cm rozwarcia. Na porodówkę trafiłam tylko dlatego, że natężenie i częstotliwość się zwiększyła do tej 1.30 i ledwo zipiałam, nawet nie byłam w stanie ogarnąć spakowania się, a na porodówkę pojechałam na wózku. O 2.19 mała już wyszła, nawet znieczulenia nie zdążyli mi podać [emoji85] 2970g i 53cm[emoji173]️ teoretycznie w poniedziałek wychodzimy, wcześniej niby chcą nam zrobić jeszcze badania ze względu na moją infekcję sprzed miesiąca, nie wiem co to ma teraz do rzeczy [emoji849]🤷 ale najważniejsze że póki co wszystko ok.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Michiru jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując