Dot.: mamy problem...
Dziewczyny, proszę. Widać, że kuleje u Was znajomość podstawowych zasad psychologii, seksuologii, emocjonalności i tym podobnych aspektów życia i związku. Cóż, jeśli to daje Wam szczęście, myślcie w dalszym ciągu, że dla swoich partnerów jesteście JEDYNYMI ISTOTAMI PODNIECAJĄCYMI. Nie jest tak, to jasne, bo człowiek to istota seksualna i ulega różnym bodźcom, choć w większości li i jedynie w fantazjach. Przed pewnymi instynktownymi odczuciami nie uciekniemy. Od zwierząt odróżnia nas to, że nad instynktami możemy - jeśli chcemy i się postaramy - panować. I jeśli Wasi mężczyźni nie mówią Wam o swoich fantazjach, to dobrze, o ile są to tylko fantazje pojawiające się co jakiś czas i pozostające w głowie. Taka jest natura i jej nie zmienicie. Jednak ja najbardziej cenię w związku szczerość i za tę szczerość podziwiam autorkę wątku i jej mężczyznę. To wspaniałe, że potraficie rozmawiać ze sobą o tak trudnych, drażliwych i bolesnych kwestiach. Moglibyście oczywiście dusić to w sobie, co pewnie poskutkowałoby późniejszym wybuchem i stopniowym rozkładem związku, ale Wy wolicie walczyć. I to Wam się chwali.
Nie ma związków bezproblemowych - nie ma. Konflikty pojawiają się prędzej czy później. Idealny związek nie opiera się na braku konfliktów, ale na umiejętnym radzeniu sobie z tymi, które zaistniały.
Zdecydowanie polecam seksuologa. Widać, że zależy Wam na sobie i jest to moim zdaniem doskonały prognostyk na przyszłość. Dietetyk swoją drogą - ale nie jako podstawowe rozwiązanie. Jednak wspólna walka z kilogramami również scementuje Wasz związek.
Podziwiam i życzę powodzenia. Niewiele jest osób potrafiących wspólnie walczyć, większość ulega irytacji, co w linii prostej prowadzi do rozpadu relacji. Sądzę, że macie wielkie szanse, by tego uniknąć.
Trzymajcie się mocno!
|