[Klarissa]

Ostatnio w przychodni w kolejce słyszałam jak starszy pan opowiadał, że tylko psi smalec mu pomógł w ostatniej chorobie. Myślałam, że ludzie już w takie rzeczy nie wierzą... Dawnej mówiono o leczniczych właściwościach smalcu z borsuka oraz z niedźwiedzia. Zastanawiam się czy to jest w ogóle do czegoś potrzebne i skuteczne? Jakoś nie wyobrażam sobie, aby miało to działać.

Co do innych podanych informacji nie szokują mnie. W naszej kulturze pies jest przyjacielem człowieka, ale są kraje gdzie jest normalnym zwierzęciem hodowanym na obiadek i nikogo to nie dziwi. Mało kogo wzrusza los krów czy kur na fermach. Nikt nie zastanawia się nad tym co jadła i jak żyła ta świnka, która jest naszym dzisiejszym obiadem. Kiedy 2 czy tam 3 lata temu jedna ferma zagazowała na próbę 9000 kur (żeby sprawdzić czy uda się wybić fermę w razie epidemii ptasiej grypy) to nikt ich za bardzo za to nie skarcił. Zwierze jak zwierze... jest napisane, że te psy złych warunków nie miały przed zabiciem.

Ja nie jestem jakąś specjalną miłośniczką zwierząt. Fajnie by było aby ludzie nie robili im krzywdy bez potrzeby i celu, a jeśli mają zabijać w celach spożywczych to robili to szybko i bezboleśnie. Coś przecież jeść musimy i od wieków jest tak, że sprytniejszy, mądrzejszy i szybszy zjadła słabszego. Nie pochwalam procederu ze smalcem - bo jakoś nie widzę z tego pożytku, ale trudno abym potępiała narody w których jada się psy czy inne dla nas niezjadliwie zwierzęta.