[MissCath]

Temat powracający jak bumerang...

Bywałam na weselach jako dziecko, żadna krzywda mi się nie działa. Byłam na weselu nawet jak miałam dwa miesiące, ale to było tylko na parę godzin, a sala bardzo blisko domu. Potem to już byłam w wieku szkolnym.

Osobiście bardzo małego dziecka bym nie zabrała ani do kościoła, ani na wesele. Tymczasem koleżanka opowiadała mi, że była na weselu, gdzie swiadkowa była dziewczyna z dwumiesięcznym dzieckiem. To dziecko było na sali, ale w tym momencie nie rozumiem też Państwa Młodych - przecież wiedzieli, jaki mniej więcej jest termin porodu, więc czemu nie zdecydowali się na kogoś innego? Nie mam pojęcia.

Dzieci dodają pewnego uroku, ale też jeśli takie dziecko nie potrafi się zachować w sklepie czy w gościach, to nie oczekiwałabym cudów na weselu.

My naszych gości zaprosiliśmy z dziećmi, bo i tak nie byłoby ich dużo, w tym dwójka z nich to w zasadzie już nie są takie dzieci. Decyzję pozostawiliśmy rodzicom i już wiemy, że koleżanka raczej pokaże się tylko z partnerem, a bez dziecka, ponieważ jak to uzasadniła, chce się pobawić, poza tym dla dziecka to trochę za głośno. Chyba, że nie będzie miała z kim zostawić małej, ale raczej się tego nie spodziewa.

Mimo wszystko, wesele to uroczystość rodzinna. Gdybym miała tak wybierać, że tego nie zaproszę, bo ma dzieci, a tego nie, bo za stary, to chyba nikogo bym nie zapraszała.

Osobiście też nie znam sytuacji, o których to ludzie piszą, że jak to dzieci wariują i niszczą wszystko. Zdecydowanie częściej problemy robią pijani dorośli i zdarza się też, że nastolatki wpadną na głupi pomysł - ale wtedy też rodzice przywołują do porządku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz