Dot.: Ploteczki, plotusie - staraczki i mamusie
Violino bo w sumie nie ma się czego czepić za bardzo. Wiadomo, że 2 straty są często traktowane jeszcze jako przypadki. I po 2 stratach zdrowa, prawidłowa ciąża, jedynie z problemem z tsh. Prowadzona zapobiegawczo na acardzie.
A teraz bliźniaki i obumarcie w 6tc.
Ale po 2 stracie zrobiłam badania w kierunku zespołu antyfosfolipidowego, które wyszły negatywnie, cały pakiet tarczycowy, gdzie nic nie wyszło i w zasadzie tyle. Długo nie było u nas mowy o drugim dziecku, bo mąż panicznie bał się porodu i tego, że znowu będziemy mieć niedotlenienie. Ale w końcu się przekonał, miała być jedna jedyna próba i jak nie wyjdzie to nie. A tu nagle mąż powiedział na głos to, o czym ja myślałam od początku - że będziemy próbować dalej.
Na razie czepiłam się tej MTHFR, bo tym razem wszystko wskazuje na wady genetyczne (nieprawidłowa wielkość i budowa pęcherzyków żółtkowych od samego początku) plus PAI, bo większość rodziny ma/miała problemy sercowo-naczyniowe - babcia i dziadek ze strony mamy żylaki i nieustanne zapalenia żył, siostra mamy problemy kardiologiczne, jest zakwalifikowany do wszczepienia zastawki, dziadek ze strony taty zmarł na zawał serca, siostra taty miała wylew, tata zawał w wieku 40-tu paru lat. Więc może tu leży jakaś przyczyna.
Obawiam się też IO, bo mam spore skłonności do tycia i duże trudności, żeby się nadmiaru pozbyć.
Także te kilka badań podzielę sobie na kilka razy i powoli zrobię.
Co do łyżeczkowania to zamierzam skorzystać z urlopu macierzyńskiego, więc prościej będzie mi dostać kartę martwego urodzenia po zabiegu niż przy poronieniu samoistnym.
Wysłane z mojego Redmi Note 5A przy użyciu Tapatalka
|