[Pedro94]

Ostatnio coś się psuje w seksie między mną a dziewczyną. Niedawno zamieszkaliśmy razem i ciężko jest dojść do porozumienia. Zanim mieszkaliśmy razem no to jak widzieliśmy się co tydzień albo co kilka dni to było pewne, że spotkanie = seks. Nawet dwa albo trzy razy. Jak tylko zamieszkaliśmy razem to też na początku był ciągle, ale po czasie dziewczyna powiedziała, że dla niej to zbyt często.
Tylko problem w tym, że ja chciałbym na przykład codziennie. Więc codziennie próbowałem inicjować. Ona po czasie zaczęła mówić, że jej to przeszkadza, tak jakby zależało mi tylko na jednym. To nie tak, po prostu nie wiedząc kiedy będzie miała ochotę próbowałem często. Ostatnio powiedziała mi, że jak raz mi odmówi, to wie że na następny dzień znowu będę chciał, a jak wtedy mi odmówi to na następny znowu i czuje ogromną presję i coś w stylu, że musi to ze mną zrobić. Przez to nie odczuwa żadnej przyjemności i jeszcze bardziej jej się nie chce.

Zaczęliśmy się o to kłócić, bo ja jestem osobą którą trapi OCD. Więc wszystkie te sytuacje strasznie rozpamiętuję, martwię się czy ona mnie w ogóle kocha, a może po prostu z czasem straciłem w jej oczach i już tak bardzo jej na mnie nie zależy. Może już uważa, że nie musi się starać? A co jak teraz jest raz na tydzień, to co dopiero będzie za rok, za dwa lata?
Oczywiście to są moje natrętne myśli. Niezwiązane z prawdą. Dziewczyna lubi seks, mówi, że mogłaby go uprawiać i co drugi dzień, ale ogromnym problemem jest to, że czuje z mojej strony presję i przymus i to sprawia, że jej się nie chce. Ale ja strasznie w tym momencie cierpię. Czuję, że ten seks jest wymuszony w związku z tym nawet jak jest to nie mam aż takiej satysfakcji. Zaczynają się w mojej głowie pojawiać natrętne myśli pt. że ta relacja nie ma w ogóle sensu itp. Boję się inicjować stosunku przed odrzuceniem, kolejną kłótnią. Jednocześnie nie potrafie przestać myśleć o tym, że chcę się z nią kochać.