Dokladnie. U mnie problemow z glutenem nie bylo do ok 1.5 roku temu, a diagoze Hashimoto mialam chyba w 2012. To samo z nabialem - podkreslam ze nie laktoza, ale kaseina. Co do glutenu, to mialam wiekszosc objawow wskazujacych na wrazliwosc. Jadlam juz praktycznie tylko chleb zytni, na zakwasie bo kochalam piec. Przy niskiej ilosci ogolnej glutenu w diecie wyszly mi dosyc wysokie przeciwciala jak na taki stan rzeczy, ale nie dosyc wysokie zeby uruchomic procedure diagnozy pod katem celiakii.
Lekarz poradzil, zeby zrobic diete eliminacyjna i zobaczyc, jaka bedzie reakcja organizmu po 3 tygodniach bez jakiegokolwiek glutenu. No wiec reakcja byla straszna. Z nabialem natomiast mam objawy typowo alergiczne, nie robilismy testow bo lekarz stwierdzil ze nie ma po co skoro po zjedzeniu nabialu jakiegokolwiek mam wysypke, leci mi z nosa, astma i luszczyca sie objawiaja, mam ataki migreny i inne tego typu rozrywki.
Nie rozumiem ludzi, ktorzy eliminuja cokolwiek z diety bez wyraznych wskazowek medycznych ku temu, bez konsultacji z lekarzem. Po co sobie to robia nie mam pojecia.
Co do zycia bez gluta, to jest niezle. W UK tych opcji jest mnostwo, ze spoko skladem. Kupuje rewelacyjna mieszanke bio do samodzielnego pieczenia, na bazie maki z siemienia lnianego, a jak mam leia to kupuje mrozone bulki biale bezglu z Schara - sa nieziemskie, sklad tez bardzo fajny. Ciasta pieke sama, tez bez problemu. Biszkopty, placki itd. Z nabialem jest nieco ciezej, ale tez daje rade. Jedyne za czym ogromnie tesknie to ser, tego nie da sie zastapic a "zamienniki" porazaja skladem i smakiem. A tak to jogurty z "mleka" kokosowego lub migdalowego, mleko migdalowo-kokosowe (z dodatkiem wapnia), lody tez beznabialowe z fajnym skladem. Da sie zyc
Ale sera nie moge odazlowac, czasami zjem jak juz ekstremalnego duposcisku dostane ale zawsze konczy sie to nieciekawie.