Dot.: unieważnienie małżeństwa
Tiaaa.... "katoliczki"...
Najpierw och i ach, biała suknia i ta cudowna "przysięga przed Bogiem" w kościele, bo tylko taka jest "ważna" i "prawdziwa" (chociaż grzeszyło się przed ślubem na prawo i lewo i spowiadało z tego bez żalu i skruchy) a potem odkręcanie wszystkiego, wywlekanie brudów i tak naprawdę stwierdzenie, ze któraś ze stron była w gruncie rzeczy "niepoczytalna" biorąc ślub.
Żałosne...
Edytowane przez Elfir
Czas edycji: 2009-08-31 o 21:51
|