Napisane przez Annarrrrr
Cześć dziewczyny,
Często zaglądam do tego działu i wiem, że czasami potraficie fajnie doradzić i spojrzeć na problem z innej perspektywy. I chciałam Was poprosić właśnie o to spojrzenie na moją sytuację z boku i pomoc w poukładaniu myśli.
Z TŻ jesteśmy 10 lat razem. Na początku związku on bardzo chciał mieć dziecko, a dla mnie zawsze było âza wcześnieâ i âjeszcze nie terazâ. Mówiłam, że będziemy mieli dziecko, ale âkiedyśâ. I tak lata leciały. Dwa lata temu pojawiły się u mnie problemy zdrowotne, przez które nie myślałam w ogóle o dziecku. Teraz, jeśli wszystko dobrze by poszło, to za rok mogli byśmy zacząć starania. No właśnie. Ja mam 33 lata, a TŻ 36. Wiadomo, że w ciążę też mogę nie zajść od razu. Czyli dziecko mogłoby się pojawić za 2-3 lata. TŻ ostatnio stwierdził, że on już w sumie nie chce mieć dziecka, bo będzie za stary i nie wyobraża sobie już chodzenia z wózkiem, wywiadówek i wszystkiego, co wiąże się z posiadaniem dziecka. Ale wiem też, że gdyby mi zaczęło bardzo zależeć na posiadaniu dziecka, to pewnie zmieniłby zdanie. Póki co nie naciskam i nie poruszam tematu, bo sama nie wiem co myśleć.
Inną kwestią jest to, że ja nigdy nie miałam ciśnienia na posiadanie dziecka. Nie mam jakiegoś silnego instynktu, często zastanawiałam się, czy w ogóle chcę mieć dzieci. I zawsze myślałam, że jeszcze mam czas na takie decyzje. Teraz czas się powoli kończy na jakiekolwiek ruchy. Stąd pojawiło się trochę wątpliwości. Z jednej strony ciężko mi samej wyobrazić sobie, że miałabym mieć dziecko, że nowy człowiek będzie we mnie rósł, że trzeba będzie przeorganizować całe poukładane życie. Boję się tych kilku pierwszych lat wyjętych z życiorysu, nocnego wstawania, olbrzymiej odpowiedzialności. Boję się też, że mogłabym żałować, że to dziecko się pojawiło. Boję się, że mogłoby urodzić się chore. Nie mamy żadnych chorób genetycznych, ale różnie bywa i dzieci niepełnosprawne rodzą się nawet zdrowym parom.
Z drugiej strony boję się, że kiedyś mogę żałować, że nie mamy dziecka. Mam tu na myśli przyszłość za jakieś 20-30 lat. Oprócz rodziców nie mamy żadnej bliższej rodziny. Rodzice też niestety kiedyś odejdą i zostaniemy tylko we dwoje. Z różnych względów tegoroczne święta spędzamy tylko we dwójkę. Nie bardzo chciało mi się nic przygotowywać, a święta nie cieszą w żaden sposób. I pomyślałam, że za jakiś czas już tak będzie w każde święta. Boję się też tego, że w którymś momencie mogę zostać całkiem sama, bez TŻ (rozstanie/śmierć). Nie ukrywam, że myśli o posiadaniu dziecka pojawiły się w kontekście âzabezpieczeniaâ. Żeby było zawsze do kogo zadzwonić, żeby na tym świecie była więcej niż jedna bliska osoba z rodziny, żeby na starość ktoś o tą nieszczęsną szklankę wody zadbał. Ale też jednocześnie wiem, że różnie się układa i nie mogę z góry założyć i oczekiwać, że dziecko kiedyś się mną zajmie. Świat się skurczył i może w dorosłym życiu wylądować w innym mieście albo na drugiej półkuli. Wiem, że posiadanie dziecka m.in. po to, żeby âogarnęłoâ nas na starość jest egoistyczne. Ale też ludzie często właśnie z tego względu decydują się na dziecko, choć otwarcie prawie nikt się do tego nie przyzna. Oczywiście nie jest to jedyny powód przemawiający za posiadaniem dziecka, ale ten jakoś zawsze przewija mi się w myślach.
Kolejna kwestia â mam problemy z kręgosłupem, a zalecenia lekarza zabraniają mi dźwigać. Liczę się z tym, że będąc w ewentualnej ciąży musiałabym jej drugą połowę przeleżeć. To nie jest aż tak straszne, ale co potem? Póki byłby to niemowlak, to nie byłoby problemu, ale jak dziecko zaczęłoby ważyć 10 kg i więcej, to już bym miała spory problem z jego podniesieniem, chociażby w sytuacji, kiedy się przewróci itd. I kolejna sprawa â jakiś czas po porodzie musiałabym przejść też operację narządów rodnych. Mam schorzenie, które nie jest żadnym przeciwskazaniem do ciąży, ale sama ciąża wywoła zmiany wymagające już operacji.
To tak z grubsza. Z jednej strony wiem, że mnóstwo powodów aż krzyczy, żeby nie mieć dziecka. A z drugiej z tyłu głowy ciągle krąży myśl âJak nie teraz, to nigdy. Teraz jest ci wygodnie, jak jest, ale kiedyś możesz tego mocno żałowaćâ. I tak stoję w rozkroku, z jednej strony bojąc się, że będę żałowała, że nie zdecydowałam się na dziecko, a z drugiej bojąc się, że kiedy dziecko by się pojawiło mogłabym żałować, że jest. W jednym i drugim przypadku podjęte w ciągu najbliższych 1-2 lat decyzje zaważą na reszcie naszego życia.
Z góry dziękuję za wszystkie komentarze.
|