[Zori18]

Witam. Zawsze na badaniu cytologicznym wychodziła mi 2 grupa. Jak miałam jakieś 19 lat usuwano mi nadżerke a grupa nadal 2 ( NFZ,). Teraz prawie 10 lat później po ostatniej cytologii podejrzenie HPV i cin1 ( badanie z prywatnej opieki) Po telefonie od ginekologa przyjęta bylam niemal z marszu i skierowano mnie a kolposkopię, w ciągu 10 dni jestem już po. Badanie nie boli. Jest nieco nie przyjemne. Pobrano mi materiał do biopsji i jak rozumiem ( stres) do badania histopatologicznego. Teraz ok 2 tyg czekania. Za kolposkopię i biopsję płaciłam ok 350 zł w Warszawie. Lekarz omówił ze mną to co widział i powiedział, że jego okiem w 99 % to cin 1 z cytologii i dobrze , że w tym momencie to wykryte. Ale zlecił biopsję bo musi mieć pewność co dzieje się w strukturze. Też omawiał jak ewentualnie wygląda konizacja szyjki macicy ( częściowa) . Niestety na NFZ 2 lata musiałam żebrać o cytologię, bo pani doktor nie widziała potrzeby. Tabletki anty i następna. Gdzie choruje na Hashimoto :/ ale ona nawet krwi nie chciała robić. Prywatnie owszem ale na NFZ nie ( może taka dziwna polityka przychodni). Jej zdaniem raz na 3 lata wystarczy mimo 2 grupy. :/ Żałuję ,że wcześniej nie zmieniłam lekarza. I to raczej nie wina zasad NFZ tylko chęci lekarzy. A co do zarażenia HPV nie ma co się doszukiwać. Możemy mieć to i ładnych parę lat, a teraz mogło nam dopiero wyjść w cytologii. Jak to doktor powiedział można szukać i w zdradach, i byłych partnerach i nawet o zgrozo szatniach np basen jak i złych sterylizacjach narzędzi u ginekologa. Ale i tak boje się co wyjdzie w biopsji. I sama świadomość obciążenia tym i ciągłego sprawdzania. Ale przecież nie zmienię tego ot tak.