Dot.: Speak up
Dzisiaj byłam w szkole Speak up na pierwszym spotkaniu bo chciałam zapoznać się z ich ofertą dotyczącą dofinansowania. Wszystko było ładnie pięknie. Wyszłam od nich raczej zafascynowana, z myślą, że chyba się zdecyduję. Mały minus, że Pani nalegała na podpisaniu od razu umowy i wpłacie 300zł. (jakieś wpisowe, czy cóż tam innego). Potem miałam płacić już tylko raty. Zdecydowanie powiedziałam, że teraz nie podpisze, ponieważ chce to jeszcze przedyskutować z mężem. Wówczas zgodziła się, że wyjątkowo mogę jutro. Po powrocie do domu zaczęłam czytać opinie w internecie i wyczytałam m.in. o "zmuszaniu" do wzięcia kredytu. Dopiero wówczas doszło do mnie, że Pani na spotkaniu używała określenia "raty"! Wcześniej myślałam, że ma tu na myśli normalną składkę, którą trzeba płacić co miesiąc. Zadzwoniłam więc do szkoda i zapytałam się czy mówiąc raty ma na myśli podpisanie umowy z Bankiem i okazało się, że tak! Szkoda, że Pani od razu tego na spotkaniu nie powiedziała. Szczęście, że od razu nie podpisałam umowy bo pewnie małymi druczkami gdzieś w umowie było by napisane, że podpisuje umowę z bankiem. Dodam, że Pani była bardzo zbulwersowana, że nie chce podpisać umowy, że to nic złego i nie rozumie w czym problem. Ja zrezygnowałam. Innym, którzy chcą podpisać umowę, proponuję dokładnie ją przeczytać. Na temat samego systemu nauki się nie wypowiadam bo nie brałam udziału. Mi nie podoba się forma płatności. Wiadomo można zapłacić całość z góry ale to sa kolosalne sumy.
|