[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Napisane przez megamag

Da się wyżyć tak z dobrej znajomości angielskiego, jak i nawet z dobrej znajomości polskiego (choć tu płace są niższe). A da się wyżyć też między innymi dlatego, że bardzo wielu ludzi nie ogarnia swojego ojczystego języka. Dlatego native speakerzy mnie nie przekonują, za dużo już widziałam takich, którzy bardzo boleśnie swój język gwałcili. Widziałam też już wiele razy filologów, którzy byli dużo lepsi w posługiwaniu się językiem niż jego rodzimi użytkownicy. Co więcej, gdybym chciała posługiwać się językiem polskim na takim samym poziomie jak większość jego rodzimych użytkowników, prawdopodobnie straciłabym robotę.

Nikt o zdrowych zmysłach nie powierzyłby panu Zenkowi budowlańcowi, który skończył tylko podstawówkę i nie przeczytał w życiu żadnej książki, napisania tekstu na stronę internetową ani jego sprawdzenia. Zupełnie nie rozumiem, czemu ludzie uważają, że jak pan Zenek jest Anglikiem albo innym obcokrajowcem, to już można i już umie. Nikt nawet nie powierzyłby tego dentyście, choć ten niewątpliwie jest dobrze wykształcony, ale akurat nie w tym. Do tego potrzebne jest wykształcenie i to kierunkowe albo chociaż zainteresowanie tematem i samodzielna nauka.

Moja koleżanka, piątkowa studentka iberystyki, kiedyś boleśnie się o tym przekonała. Żeby było jeszcze lepiej, postanowiła oddać tekst do sprawdzenia native'owi, na podorędziu miała akurat kolegę Hiszpana pracującego w IT. Kolega z chęcią jej pomógł. To, co było dobrze, pozamieniał na źle i koleżanka dostała banię.

Otóż to. Często nie zdajemy sobie sprawy, że rodzimi użytkownicy jakiegoś języka - podobnie jak my sami - posługują się nim w różnym zakresie poprawności gramatycznej, stylistycznej, itd.