Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Terminacja ciąży cz.3
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2019-10-04, 10:23   #4151
Teresa1985
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 193
Dot.: Terminacja ciąży cz.3

Najgorzej jest jak dom jest pusty i cichy, a pokoju planowanym dla dziecka brakuje mebli. Tylko echo odbija się od ścian. Nawet mój mąż nie ma serca by wstawić tam jakiekolwiek wyposażenie.

Wcześniej pisałam, że czeka mnie poważna operacja usunięcia mięśniaków. Udała się. Nie usunęli macicy. Za rok jest szansa byśmy mogli rozpocząć jakieś starania. Może bo lekarze nie dają gwarancji powodzenia. Teraz to do mnie dotarło. Mam wrażenie, że oszaleję przez ten rok czekając. Jestem tyle we mnie dodatkowej złości, niesprawiedliwości. Czy chcę tak naprawdę wiele by w domu było dziecko? Radość i sens wszystkiego? Na nic praca, na nic podróże i pasje jak w domu cisza.

W najbliższym czasie bardzo mocno chcę mnie odwiedzić po szpitalu żona przyjaciela mojego męża. Jest teraz w 11 tyg.ciąży. przesłała mi nawet zdjęcia z USG. To był jak cios w moje serce. Nie wiem o czym mam z nią nawet rozmawiać. O tym jak super rozwija się dziecko? Do 12 tyg. moje też się świetnie rozwijało. Tylko, że w tym czasie na prenatalnym USG już wszystko się zaczęło psuć. Ona nawet nie zapisała się na badania. Na moją delikatna uwagę powiedziała, że lekarz prowadzący omówi z nią możliwość tego badania na wizycie w 14 tyg. Nam się ochotę krzyczeć, zepsuć jej ta szczęśliwą pewność że wszystko jest dobrze, że nawet nie jedzie na badania. Mam ogromną ochotę powiedzieć jej wszystko co mi się dokładnie zdarzyło i może jej grozić. Że złości, że mi nie dane było się cieszyć a ona przyjdzie do mnie z swoją radością. Wiem, że to nienormalne. I pewnie tego nie zrobię, ale nie wiem co zdarzy się w trakcie spotkania.

Do psychiatry nie chcę iść, bo wkręciłam sobie, że jak nie zajdę w ciążę będziemy starać się o adopcję. A jednym z dostarczanych dokumentów jest ten o zdrowiu psychicznym z poradni. Zwolnienie lekarskie od psychiatry wydaje mi się strzałem w kolano. Jednocześnie dowiedziałam się, że potrzebny jest 5 letni staż małżeństwa do adopcji a my mamy rok. Czuję się w pułapce. Wyjdzie na to, że przy szczęściu adoptować dziecko będę mogła za 4 lata plus dwa lata procedury. Będę miała wtedy 40 lat. Poprostu czuję pętlę zaciskającą się na mojej szyi. Czego nie ruszę, czego nie uchwycę się by przytrzymać się na powietrzni jest mi szybko zabierane. Zaczynam wierzyć, że jest to kara za to, że nie podołałam, że muszę odpokutować. Oby tylko ten rok a nie dłużej.

W listopadzie muszę wrócić do pracy, czego sobie totalnie nie wyobrażam. W pracy wiedzą tylko, że dziecko zmarło z powodu wad serca w 19 tyg. Strasznie boję się stwierdzeń typu: po 3 mc przecież można starać się o dziecko a wy kiedy? To się zdarza,widocznie tak musiało być, będziesz miała drugie, albo ja mam dwójkę i nie mogę z nimi wytrzymać, wiesz jaki to obowiązek, nigdzie nie mogę wyjechać tam gdzie chcę bo muszę liczyć się z dzieckiem a wy korzystajcie z życia. Tyle już różnych tekstów słyszałam w ramach pocieszenia, które doprowadzają mnie do szału. Sama nie wiem już jak żyć. Mam korzystać garściami z życia i uśmiechać się? To w moich oczach udawanie, że nic się nie zdarzyło. Jest we mnie gorycz, rozpacz i strach.

Zaczynam czytać jakie badania przeprowadzić, jaki witamin brać, wciąż mam w głowie że teraz może się to powtórzyć bo mamy za wysoki poziom homocysteiny, że czegoś nie przyswajam i źle coś się metyluje. Że drugi raz może być zd albo autyzm. Za wiele tego. Dałabym wszystkie pieniądze świata by to wszystko odwrócić.
Teresa1985 jest offline Zgłoś do moderatora