[Elina]

Hm...Czytam z uwagą ten wątek i zastanawiam się nad swoim stylem.Właściwie to ja go chyba nie mam,chociaż z drugiej strony czy można nie mieć stylu?Wydaje mi się,że wiek i nastrój weryfikują mój wygląd.Szafa obfituje w wiele ubrań,ale tak jak u większości wizażanek,kupowanych ze względu na słabość do fasonu czy koloru,a niekoniecznie z naciskiem na najnowsze trendy.Z jednej strony klasyka-bo wygodnie,uniwersalnie;z drugiej zaś tak wystawiany na piedestał vintage-falbaniaste spódnice,korale,długie kolczyki,torebki jak z babcinej szafy-jednym słowem "na bogato".Jest jeszce coś pomiędzy-rybaczki,spodnie 3/4, militarne żakieciko-kurteczki,ale też spódniczki wątpliwej długości (czasami i na takie jest ochota,chociaż w nich czuję się bardziej przebrana za "nie siebie" niż ubrana ).O zawartości szafy mogłabym mówić wiele,ale dla mnie najważniejsze jest to,żeby czuć się komfortowo i dobrze.I lubię jak to "komfortowo i dobrze"jeszce niebanalnie wygląda i nie jest lustrzanym odbiciem większości dziewczyn na ulicy