Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Seks w trójkącie
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2019-07-12, 16:29   #59
Nadia75
Przyczajenie
 
Avatar Nadia75
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 8
Dot.: Seks w trójkącie

Hej Dziewczyny!

Niedługo miną 2 lata odkąd założyłam wątek odnośnie seksu w trójkącie. To były moje początki. Dużo się działo w moim życiu przez ten czas i nie byłam w stanie na bieżąco relacjonować moich doświadczeń w tej niewyobrażalnie ekscytującej sferze życia. Ale może to i lepiej, ponieważ z perspektywy czasu mogę o wiele więcej napisać, co mam nadzieję wielu z Was może się przydać.

Po pierwsze nadal regularnie uprawiam seks w trójkącie i tak naprawdę nie wyobrażam sobie, aby to mogło się zmienić. Przez ten czas mieliśmy w sumie czterech partnerów i co być może dziwne (nie wiem), z każdym z nich nadal utrzymujemy kontakt. Pierwszy jak wspominałam był ode mnie młodszy o 11 lat. Mąż w ogóle nie chciał się zgodzić na taką różnicę wieku. Jednak moja fantazja o młodszym, upór i niezawodne sposoby na przekonywanie męża do swoich racji zwyciężyły. Oczywiście nie bez znaczenia był fakt, że nasz partner miał doświadczenie w trójkątach – my byliśmy zieloni.

Tuż przed spotkaniem nabrałam obaw zarówno co do zbyt młodego wieku partnera jak i samej idei tego spotkania. Co on sobie o mnie pomyśli, jak ja się przed nim rozbiorę itp. Nie chciałam tego okazać przed mężem, przez co byłam maksymalnie spięta. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, serce podeszło mi do gardła. Wszystko to jednak minęło już po pierwszym dotyku. Pragnęłam, aby ta bliskość była coraz większa, ale jednocześnie miałam z tyłu głowy coś w rodzaju pewnego wstydu z tej bliskości, z tego jak postrzegać będzie ją mój mąż i co sobie o mnie pomyśli. Takim punktem przełamania była gra wstępna, która po pocałunkach przeszła do pieszczot oralnych. O ile przy pierwszym kontakcie z partnerem patrzyłam tylko na męża, to później zamknęłam już oczy i skupiałam się na tym, aby sprawić im największą przyjemność. A momentu kiedy zostałam w samej bieliźnie nawet nie zarejestrowałam. Sam seks był już czymś naturalnym i to chyba troszkę uśpiło moją czujność. Tak jak wspominałam w pierwszym poście, mąż odczuł moje ogromne zafascynowanie nowym partnerem. Wtedy wydawało mi się, że chyba trochę przesadza. Dzisiaj już wiem, że były takie momenty, gdy odleciałam... Pierwszy trójkąt w życiu, z mężem i z o 11 lat młodszym mężczyzną, na marginesie dodam - cudownie zbudowanym fizycznie. To chyba nie mogło się skończyć inaczej.

Mąż tego nie przyznał, ale wiem już, że wtedy był bardzo zazdrosny. Wiem też, bo mówił to wielokrotnie, że nigdy wcześniej nie miał tak cudownego seksu. Jak stwierdził cytuję: „Cudownie jest Cię brać od tyłu, widząc, jak jednocześnie pieścisz ustami innego”. Mimo tych słów nie obeszło się bez paru kłótni i myślałam, że to już będzie koniec tej przygody, tym bardziej, że pojawiła się nieplanowana ciąża. Wiedziałam, że trzeba coś zmienić. Oprócz zmiany proporcji zaangażowania w stosunku do każdego z partnerów postanowiłam również poszukać... nowego partnera. Tym razem w podobnym wieku do nas. Mimo, że udało się znaleźć odpowiedniego kandydata, a samo spotkanie przebiegło bardzo miło, to wspólnie z mężem stwierdziliśmy, że zostajemy przy 30-latkach. Każdy kolejny partner był jeszcze młodszy od tego pierwszego. Z najmłodszym dzieli nas różnica prawie 15 lat.

Kluczem do znalezienia idealnego balansu w trójkącie okazała się jednak podwójna penetracja. Tak jak już wspominałam, u nas w związku był problem z seksem analnym, także mimo ogromnej ochoty na taką formę zbliżeń, byłam prawie pewna, że nic z tego nie wyjdzie. I faktycznie był spory problem. Podczas spotkań we trójkę byłam maksymalnie rozluźniona i zrelaksowana, a jednak każda próba seksu analnego wymagała wielu podejść. Naprawdę wielu. Oczywiście na początku nie było mowy o jednoczesnej penetracji waginalno-analnej. Chcieliśmy najpierw nabrać doświadczenia w seksie analnym. Stosowałam rożnego rodzaju koreczki analne przed każdym spotkaniem i w sumie z łatwością przechodziłam na coraz większe rozmiary. Jednak z wprowadzeniem penisa, nadal były niewielkie problemy. Podczas któregoś z kolei spotkania, nasz pierwszy partner zaproponował trochę kontrowersyjną (jak dla początkujących) pozycję na kanapkę, ale w pozycji na stojąco, gdzie ja oplatam nogami jednego z partnerów, a drugi wchodzi od tyłu. Oczywiście była to lightowa wersja, bez penetracji waginalnej. Okazało się, że mi faktycznie to pomaga. Po tej pozycji nie ma już problemu z wejściem i w końcu można było przejść do podwójnej penetracji. Fakt faktem udało się to dopiero po roku od pierwszego spotkania, ale przez około 7 miesięcy mieliśmy przerwę od spotkań we trójkę. A co najważniejsze, podczas podwójnej penetracji mogę (nawet nie mam wyjścia) odlecieć i każdy z nas jest w równym stopniu zaangażowany i spełniony.

Troszkę się rozpisałam, ale chciałam podzielić się swoimi doświadczeniami szczególnie z dziewczynami, które o tym fantazjują, ale mają pewne obawy i opory. Powiem jedno... Taki rodzaj seksu jest dla kobiety niesamowitym doznaniem, którego nie da się porównać z niczym innym. I moim zdaniem, chociaż nie mam porównania, najlepiej smakuje z mężem. Równie ważne jest to, żeby to była wasza wspólna decyzja – inaczej to najkrótsza droga do problemów.

A żeby nie było tak słodko... Jest tutaj też wiele niebezpieczeństw. Pomijam wnikliwy dobór partnera pod względem ewentualnych chorób, bo to rzecz jasna oczywiście. Tym o czym przynajmniej ja nie pomyślałam przed podjęciem decyzji o trójkącie, jest pewnego rodzaju uzależnienie od tego typu przyjemności. Mam tu również na myśli niesłabnącą ochotę na nowych partnerów, żeby czuć ten dreszczyk emocji, który towarzyszy za każdym razem, gdy wiesz że będziesz się kochała z nieznajomym. A to, że już wiesz np. ze zdjęć jak wygląda, tylko jeszcze bardziej rozbudza wyobraźnię. Trzeba to kontrolować, ponieważ pokusa jest silna. No przynajmniej ja tak mam.

W naszym przypadku coraz większym wyzwaniem jest też organizacja takich spotkań. Mam tu na myśli dzieci i to nie te najmłodsze, a te które są już nastolatkami. Trzeba to wszystko dobrze zaplanować, nawet jeśli tak jak ma to miejsce u nas, chodzi o 2-3 spotkania w miesiącu.

Żeby nie kończyć tak pesymistycznie dodam, że w moim przypadku taka relacja pozwoliła odnaleźć w sobie nieznane dotąd pokłady kobiecości, a także dowartościować się. Chyba nie ma na to lepszego sposobu niż przystojny mąż i pociągający 30-latek, którzy mimowolnie potrafią pokazać, że im się podobasz.

Pozdrawiam,
Nadia

Edytowane przez Nadia75
Czas edycji: 2019-07-12 o 16:45
Nadia75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując