[nie_powiem]

Napisane przez Michalina83

To przychodzi z czasem, szybsze czytanie. Ja też czytałam tą książkę i szczerze to czytając szybciej więcej rozumiałam niż wcześniej. Albo tyle samo. Ciężko mi ustosunkować te metody do jakichś podręczników, bo dawno nie czytałam, ale jak na normalne powieści to się przydaje. Poza tym nie wiem czy chciałabyś czytać te 700-1000 słów na minutę. Nie wiem jak się czyta z taką szybkością, ale lepiej się chyba podelektować. Chyba, że książka jest słaba, to się przydaje czytanie na łyżwiarza.

Moja wykładowczyni od psychologii czytała szybko. Brała kartkę A4 i szła nie od lewej do prawej tylko od góry do dołu przykładając sobie linijkę, a za minutę czy dwie potrafiła powiedzieć coś na temat pracy. Wtedy zazdrościłam i też chciałam tak czytać. Teraz wiem że nie chciałabym tak czytać książek.

Dlatego właśnie ciężko ocenić tę książkę, bo autor niby próbuje "rozwiać" tego typu wątpliwości, jak podkreśliłam w Twoim tekście. Z drugiej strony właśnie myślę tak, jak Ty. Też raczej wolę się delektować, po prostu odpocząć z książką. Nie jest to dla mnie ważne - chciałabym czytać szybciej, ale 700-1000 wydaje mi się nierealne na ten moment, i nie jestem pewna co bym z tego miała w ogóle. A gdy "biegłam" przez książkę to czułam się w jakiś sposób zmęczona i szybko traciłam koncentrację na treści... Stąd moje wątpliwości. Dodatkowo śmieszą mnie też rady Buzana dotyczące zapewnienia sobie idealnych warunków do lektury. Ostatecznie gdybym miała ocenić tę lekturę, to raczej na minus, niż na plus.